„Jesteśmy głodni!”. W niedzielę na ulice kubańskich miast wyszły tysiące mieszkańców. Kubańczycy domagają się zwiększenia zaopatrzenia opustoszałych sklepów spożywczych oraz przywrócenia dostaw energii elektrycznej. Największe manifestacje odbywały się w mieście Santiago de Cuba, na południowym zachodzie wyspy. „Chcemy chleba!”, „Jesteśmy głodni!”, „Wolność!”, „Chcemy prądu i jedzenia!” – z takimi hasłami maszerowali uczestnicy manifestacji, zorganizowanej w centrum kubańskiego miasta.Według niezależnych mediów oraz relacji publikowanych przez demonstrantów w mediach społecznościowych władze wysłały w kilka miejsc ogarniętego demonstracjami miasta pojazdy dostawcze, wypełnione żywnością, m.in. ryżem oraz mlekiem. Zdaniem komentatorów portalu Cibercuba nagłe, niedzielne dostawy towaru służą uspokojeniu nastrojów społecznych w Santiago de Cuba.W niedzielę duże protesty odbywały się również w miastach Bayamo i Cacocum, na wschodzie kraju, gdzie ludzie wyszli na ulicę, aby zaprotestować przeciwko wielogodzinnym brakom energii elektrycznej. Kubańskie władze, które skierowały na ulice funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, na razie nie potwierdziły żadnych zatrzymań wśród protestującej ludności. Z relacji internautów wynika, że demonstracje miały spokojny przebieg.