Władimir Putin otrzymał blisko 90 proc. głosów. Władimir Putin zwyciężył w wyborach prezydenckich w Rosji. Tamtejsza opozycja jeszcze przed głosowaniem informowała, że proces wyborczy od początku był kontrolowany przez Kreml, a sfałszowane wyniki wyborów czekały na publikację. Według pierwszych oficjalnych wyników opublikowanych po zamknięciu lokali wyborczych Władimir Putin został poparty przez prawie 88 procent głosujących. Rosjanie głosowali w kraju i za granicą od piątku.Putin stanął przeciwko trzem kandydatom, którzy nie krytykowali jego rządów ani inwazji na Ukrainę, zaznacza „Guardian”.Komentując wyniki sondażu exit poll, prezydent Zełenski w swoim wieczornym przemówieniu wideo stwierdził, że „rosyjski dyktator symuluje kolejne wybory” oraz że Putin „ma wystarczająco dużo władzy, aby rządzić wiecznie”. I dodał: – Nie ma i nie może być legitymizacji imitowania wyborów. Osoba ta powinna stanąć przed sądem w Hadze. Właśnie to musimy zapewnić. Stany Zjednoczone również podały w wątpliwość wynik exit poll. Biały Dom stwierdził, że wybory w Rosji „oczywiście nie były wolne ani uczciwe”; Putin więzi swoich przeciwników i uniemożliwia innym kandydowanie przeciwko niemu.Rosyjska opozycja i niektórzy politycy w demokratycznych krajach nie uznają ich legalności. Polskie MSZ napisało, że wybory prezydenckie w Rosji nie były legalne, demokratyczne, ani uczciwe.Wyborom w Rosji towarzyszył akty obywatelskiego sprzeciwu. Rosjanie oblewali urny kolorowymi farbami, niszczyli karty do głosowania i demonstracyjnie ustawiali się w długich kolejkach do lokali wyborczych, żeby pokazać, jak wielu wyborców sprzeciwia się rządom Władimira Putina.Politolog Michaił Komin w rozmowie z Radiem Svoboda nazwał rosyjskie wybory „jarmarkiem szaleństwa”. „Mogą zaprosić do lokalu wyborczego Dziadka Mroza, Matrioszkę, albo rozdawać pierogi. Stąd taki jarmark szaleństwa na tych wyborach. To wszystko jest efektem tego, że administracja prezydenta postawiła zadanie zorganizowania wysokiej frekwencji, co w warunkach intrygi nie jest wykonalne” – stwierdził rosyjski politolog.