Poeta zmarł w nocy z soboty na niedzielę w wieku 89 lat. Ernest Bryll to był przyjaciel ludzi i świata. Kiedy myślę o tym, co go tak napędzało, co go prowadziło w życiu – to przede wszystkim wiara, Polska i rodzina – mówi aktorka i reżyser, dyrektorka Teatru Polonia i Och-Teatru, przyjaciółka zmarłego poety Krystyna Janda. – Jego śmierć jest dla mnie dotkliwym przeżyciem. Ernest był dla mnie zawsze wieczny. Od lat znaliśmy się i przyjaźniliśmy się – powiedziała Krystyna Janda.Zwróciła uwagę, że „mówią o nim »ostatni wielki romantyk”. – Ja się do tego nie ustosunkuję, bo nie potrafię tego ocenić – powiedziała. – Natomiast lata całe razem pracowaliśmy, byliśmy sąsiadami. I było tak, że ja mu właściwie spod ręki wyjmowałam wiersze i czytałam przez to, że byłam sąsiadką. Zawsze robiły na mnie ogromne wrażenie – wspominała Krystyna Janda.– Zresztą Ernest Bryll często spotykał się z ludźmi i zawsze te sale były pełne. Był bardzo kochanym poetą – podkreśliła.CZYTAJ TAKŻE: Tomasz Łubieński nie żyje. Był cenionym eseistą i dramaturgiemPrzypomniała, że zagrała postać Magdaleny w 1985 r. w „Wieczerniku” i że trzykrotnie wystawiła „Na szkle malowane” Brylla (w 1993 r. w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w 2000 r. w Teatrze im. A. Mickiewicza w Częstochowie i w 2003 r. w Teatrze Muzycznym w Gdyni). – To był rodzaj naszej stałej współpracy – wyjaśniła, dodając, że Ernest bryll pisał też dla niej teksty.Krystyna Janda podkreśliła, że Ernest Bryll był człowiekiem bardzo serdecznym i życzliwym wobec innych. – To był przyjaciel ludzi i świata – oceniła.– Martwił się, co dalej będzie z Polską, co będzie z nami. (…) Pamiętam, jak był szefem literackim w zespołach filmowych, zawsze poruszał tematy z tego wysokiego „c” i potrafił te troski ubrać w słowa. Wielkie słowa, szczere – oceniła Krystyna Janda.Ernest Bryll zmarł w nocy z soboty na niedzielę w wieku 89 lat.