Premier ugiął się pod presją gangów. Policja na Haiti przeprowadziła operację w dzielnicy stolicy Port-au-Prince kontrolowanej przez Jimmy’ego „Barbecue” Cheriziera, w wyniku której zginęło kilku członków jego gangu. Boss domagał się dymisji premiera, grożąc krwawą wojną domową. To właśnie przywódca grupy dziesięć dni temu zażądał ustąpienia premiera Ariela Henry’ego, ostrzegając, że w przeciwnym razie kraj ogarnie „wojna domowa, która doprowadzi do ludobójstwa”. Od tego czasu Haiti pogrąża się w chaosie. „Krajowe jednostki policji wkroczyły do dzielnicy Delmas w celu odblokowania drogi” – poinformował Lionel Lazarre ze związku zawodowego policji na Haiti. Dodał, że nie podaje bliższych szczegółów, ale „zginęło kilku bandytów”. W miniony piątek Haiti Ariel Henry zgodził się na rezygnację z urzędu, co było głównym żądaniem zbrojnych gangów, kontrolujących większą część terytorium Haiti. Jego dymisja ma umożliwić utworzenie rządu przejściowego.Gangi zaatakowały państwo Haitański polityk jest teraz w Portoryko. Wcześniej, przez kilka dni, miejsce jego pobytu nie było znane. W tym czasie gangi przeprowadzały skoordynowane ataki na organy ścigania i instytucje państwowe. Uzbrojone grupy spaliły posterunki policji i uwolniły ponad cztery tysiące osadzonych z dwóch więzień. Podejmowane były też próby przejęcia międzynarodowego lotniska, aby uniemożliwić powrót premiera do kraju. Zamieszki wybuchły, gdy Ariel Henry przebywał z oficjalną wizytą w Kenii, gdzie podpisał umowę regulującą misję tysiąca kenijskich policjantów na Haiti. Ich celem miało być przywrócenie bezpieczeństwa w tym karaibskim kraju. Ariel Henry został zaprzysiężony, kiedy prezydent Haiti Jovenel Moise został zamordowany w 2021 roku przez kolumbijskich najemników. Zgodnie z ówczesnymi ustaleniami na Haiti miały zostać przeprowadzone wybory, a Ariel Henry miał oddać władzę. Tak się jednak nie stał o, co wywołało falę protestów w kraju.