Zażądała 500 dolarów. Chciała sprzedać swoje dziecko za równowartość dwóch tysięcy złotych. Gdy to się nie udało, postanowiła uciec. Historia grozy wydarzyła się przed kilkoma dniami na Florydzie. Wyrodna matka trafiła za kratki. Na początku marca 33-letnia Jessica Woods udała się do placówki finansowej w miejscowości Palatka w stanie Floryda. Jej obecność nie wzbudziła podejrzeń, była znana pracownikom, bo często korzystała z firmowej toalety, gdzie przewijała córeczkę. Tego dnia pracowników zaniepokoił głośny płacz dziecka. Okazało się, że kobieta zamknęła się w toalecie i zaczęła katować 18-miesięczną dziewczynkę. Jak donosił „Daily Mail” matkę grozy przyłapano gdy uderzała córeczkę łokciem i dawała jej klapsy. Floryda: Matka chciała sprzedać córkę w bankuTo nie był koniec dramatu. Woods udało się oddalić z dzieckiem. Dzień później jeden z ochroniarzy znalazł ją... śpiąca na zewnętrznym klimatyzatorze. Córeczka leżała obok w... sklepowym wózku. Pracownik banku spytał kobiety, czy nie potrzebuje pomocy. To rozzłościło wyrodną matkę, która zażądała pieniędzy. Gdy nie dostała ani centa zabrała córeczkę i oddaliła się. Wróciła po kilku godzinach. Położyła dziecko na ziemi tuż przy wejściu do banku i... odeszła. Dziewczynka zaczęła raczkować w stronę ruchliwej ulicy. Wtedy do akcji wkroczyła pracownica banku, która wzięła szkraba na ręce. Gdy po chwili dogoniła wyrodną matkę, ta zaproponowała jej... zakup córeczki za 500 dolarów czyli równowartość 2 tysięcy złotych. Pracownica banku nie zgodziła się, a Woods postanowiła... uciec. Pracownicy banku wezwali policję, która szybko odnalazła wyrodną matkę. Kobieta wylądowała w areszcie, usłyszała już siedem zarzutów. Dziewczynka trafiła do placówki opiekuńczej.