Głosowanie na prezydenta to czysta formalność. W piątek w Rosji rozpoczęły się „wybory” prezydenckie. Cudzysłów jest niezbędny, bowiem ich wynik znany jest jeszcze przed wrzuceniem do urny pierwszej karty wyborczej. Władimir Putin zostanie wybrany na kolejną kadencję. Machina propagandowa Kremla z roku na rok umacnia w obywatelach przekonanie, że jedyną właściwą drogą jest ta, wyznaczona przez dyktatora. Na listach wyborczych są nazwiska czterech kandydatów. Ale Nikołaj Charitonow, Władisław Dawankow i Leonid Słucki, w ocenie opozycji, to tylko figuranci, mający uwiarygodnić kontrolowany przez Kreml proces wyborczy. Wybory prezydenckie w Rosji odbywają się w trzecim roku rosyjskiej agresji na Ukrainę, w warunkach masowych represji stosowanych wobec oponentów Putina i miesiąc po śmierci lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Ta wezwała Rosjan, aby głosowali na kogokolwiek, tylko nie na urzędującego prezydenta lub unieważnili swoje karty do głosowania. To jednak nie ma żadnego znaczenia.– Popieram Putina i oczywiście oddam na niego swój głos – mówi 46-letnia Ludmiła Petrowa. – To on dźwignął nasz kraj z kolan. Dzięki niemu pokonamy naszych wrogów i Ukrainę. Rosji nie da się zwyciężyć. Czy wy na tym Zachodzie kompletnie zwariowaliście? – dodaje.Jej słowa w pełni oddają nastroje panujące w kraju. Z badań niezależnej organizacji Levada Center wynika, że z roku na rok wzrasta poparcie dla Putina oraz jego decyzji, również tych, w kontekście działań na Ukrainie. Jeszcze w 2014 roku, zaraz po ataku na Krym, rosyjskiego prezydenta popierało 69 proc. respondentów, przy 30 proc., którzy byli przeciw. Osiem lat później, miesiąc po inwazji na Kijów, proporcje układały się w stosunku 83 do 15 proc.W lutym tamtego roku wskaźnik poparcia dla Putina wystrzelił niemal do rekordowych rozmiarów. Akceptację dla polityki dyktatora wyraziło aż 86 proc. Rosjan. Wiele mówią też statystyki poparcia samej inwazji na Ukrainę. Aż 76 proc. dorosłych Rosjan uważa, że jest ona słuszna. Jednocześnie 52 proc. deklaruje, że chciałoby zakończenia wojny i pokojowych negocjacji.Maszyna bez ograniczeńPowyższe dane prowadzą do wniosku, że nawet wątpliwości wobec wojny na Ukrainie nie wpływają za bardzo na ocenę rządów Putina przez jego rodaków. Zachodnie sankcje oraz przestawienie gospodarki na wojenne tory na razie nie wpłynęło bezpośrednio na jakość życia Rosjan. Według Reutersa rosyjska gospodarka w 2023 roku urosła o 3,6 proc., a płace wzrosły o 7,8 proc.W obliczu tych wydarzeń trudno było oczekiwać, że jakkolwiek na los wyborów może wpłynąć śmierć Nawalnego. Lider opozycji, więziony latami, zmarł 16 lutego w kolonii karnej. Wywołało to poruszenie demokratycznej części świata, ale odzew w Rosji nie był tak duży. Blisko dwie trzecie (60 proc.) nie wie nic o działalności antykorupcyjnej Nawalnego oraz argumentach, jakie przedstawiał wobec putinowskiej polityki.Były więzień polityczny i założyciel ruchu „Otwarta Rosja” Michaił Chodorkowski stwierdził w rozmowie z telewizją „Deszcz”, że przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej Ełła Pamfiłowa ma w oczach wypisane „80 procent za Putinem, frekwencja 80 procent”. – I nikt jej nie przekona, że jest inaczej – dodał rosyjski opozycjonista.Już wcześniej przebywający na emigracji rosyjski działacz opozycyjny Giennadij Gudkow powiedział Polskiemu Radiu, że Rosjanie zostali sterroryzowani przez aparat represji.– W Rosji została stworzona maszyna, która liczy milion dwieście tysięcy osób. To trzykrotnie więcej, niż liczy armia walcząca przeciwko Ukrainie. Ci ludzie zostali wyposażeni we wszelkie pełnomocnictwa. Oni mogą robić co chcą: zabić, torturować. Ta maszyna represji dławi każdy obywatelski protest w zarodku – podkreślił Gudkow.Opozycja zaplanowała akcję antyputinowską w ostatnim dniu wyborów – 17 marca. Będzie miała znaczenie wyłącznie symboliczne. Jak twierdzi anonimowe źródło z kremlowskich kręgów, cytowane przez agencję Reutersa: „Putin będzie rządził tak długo, jak tylko będzie chciał”.