Thierry Breton w tarapatach? Pochodzący z Francji unijny komisarz w tarapatach po tym, jak zaatakował przewodniczącą Komisji Europejskie Ursulę von der Leyen. Zdaniem komentatorów ostra krytyka ze strony Thierry’ego Bretona to element kampanii przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Zachowanie komisarza zdenerwowało jednak prezydenta Francji Emmanuela Macrona i wywołało reakcję samej KE. Przed weekendem Thierry Breton, przedstawiciel europejskich liberałów, zakwestionował poparcie, które Ursula von der Leyen otrzymała od swojej Europejskiej Partii Ludowej. Na niedawnym kongresie w Bukareszcie Niemka otrzymała poparcie 400 delegatów (przy 89 sprzeciwiających się) z 737 którzy mieli prawo zagłosować i 591, którzy się zarejestrowali.Delikatnie mówiąc: nie jest zwolennikiem von der Leyen„Pomimo swoich zalet Ursula von der Leyen cieszy się marginalnym poparciem swojej partii” – stwierdził Breton. Zakwestionował też przywództwo chadeków i postawił pytanie, czy należy powierzać im kierowanie Europą przez kolejne 5 lat, skoro nawet sama Europejska Partia Ludowa nie wierzy w swoją kandydatkę. Jeden z francuskich urzędników w rozmowie z Politico stwierdził, że post Bretona był „prawdziwym błędem” i ujawnił „poważny brak zmysłu politycznego”. Jak twierdzi anonimowe źródło, prezydent Francji Emmanuel Macron „był wściekły”. W poniedziałek z kolei biuro sekretarza generalnego Komisji Europejskiej rozesłało maila, upominając komisarzy, by… nie podważali instytucji, która ich zatrudnia. „(…)członkowie Komisji muszą zachowywać się uczciwie i dyskretnie (…), nie mogą działać ani wyrażać się za pośrednictwem jakiegokolwiek medium w sposób, który negatywnie wpływa na publiczne postrzeganie ich niezależności” – wskazano w wiadomości.Anonimowi urzędnicy KE przyznają jednak, że nie podoba im się ton wiadomości, który odbierają jako „próbę uciszenia wszelkiej krytyki” ubiegającej się o reelekcję Ursuli von der Leyen. Zobacz także: Spór między Ukrainą a Unią Europejską o hasło „Idi na ch**”