Prawnicy żołnierza z Wyspy Węży nie zamierzają się poddawać. Zaciekła bitwa o znak towarowy z przypadkowym hasłem, które urosło do rangi symbolu ukraińskiego oporu. Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej odrzucił kolejny ukraiński wniosek, ale prawnicy żołnierza z Wyspy Węży nie zamierzają się poddawać. Chodzi o słowa wypowiedziane 24 lutego – w pierwszym dniu agresji Rosji na Ukrainę. Rosyjska Flota Czarnomorska atakowała wówczas niewielką ukraińską Wyspę Węży na Morzu Czarnym. Jeden z kilkunastu strażników granicznych broniących wyspy zwrócił się wówczas do rosyjskich napastników: „Russkij wojennyj korabl, idi na ch**” (tłum.: „Rosyjski okręcie, pie***l się”). Trzy wnioski – każdy odrzuconyNagranie z tą wypowiedzią szybko obiegło świat, symbolizując opór ukraińskich obrońców Wyspy Węży, ale też całego narodu w obliczu bezprecedensowego i brutalnego ataku Władimira Putina. Do tej pory hasło trafiło już m.in. na znaczki pocztowe, ale Ukraińcy poszli jeszcze dalej – i wystąpili z wnioskiem o zarejestrowanie go jako znaku towarowego w UE. Jednak dla unijnych urzędników nie spełnia ono wymogów i po raz kolejny wniosek został oddalony. – Uważamy, że autorstwo takiego znaku towarowego powinno należeć do państwa ukraińskiego ... jako potwierdzenie determinacji i niezwyciężoności ukraińskiej straży granicznej – powiedział Andrij Demczenko, rzecznik ukraińskiej straży granicznej, cytowany przez portal Politico. Pierwszy wniosek składali prawnicy ukraińskiego strażnika, który wypowiedział te słowa, ale po odrzuceniu go jeszcze w 2022 roku ich starania wsparła Straż Graniczna. Dlaczego to tak ważne dla Ukraińców?Kijów argumentuje, że hasło jest wykorzystywane przez naciągaczy o „nieszczerych intencjach”, którzy zarabiają na popularności sloganu, umieszczając go choćby na koszulkach czy czapkach. Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) odpowiada, że hasło może być postrzegane jako „sprzeczne z przyjętymi zasadami moralności, ponieważ ma przynosić zysk z wydarzenia powszechnie uznanego za tragiczne”. Takie postawienie sprawy zdaniem Ukraińców jest obraźliwe i… bolesne. – Uznali, że żołnierz czerpałby zyski z własnej wypowiedzi skierowanej do rosyjskiego okrętu w czasie wojny – powiedział prawnik ukraińskiego strażnika Andrej Bukovnik.Podobne hasła – bez sukcesuKolejny odrzucony wniosek w grudniu 2022 roku EUIPO uzasadniło „wulgarnym językiem z obraźliwymi konotacjami seksualnymi”, a rok później uznano z kolei (przy trzecim wniosku), że fraza „nie ma charakteru wyróżniającego”. Eksperci mają wątpliwości, czy wniosek Ukraińców ostatecznie spotka się z aprobatą unijnego urzędu. Wskazują, że podobne zgłoszenia znaków towarowych „Je suis Charlie” czy „Black Lives Matter” nie zakończyły się sukcesem. Prawnicy żołnierza z Wyspy Węży i ukraińska Straż Graniczna zapowiadają jednak, że nie zamierzają rezygnować i złożą kolejny wniosek.