W pudełku było 140 tys. zł. Czujny taksówkarz z Rzeszowa zorientował się, że w przesyłce, którą odebrał od starszej kobiety mogą być pieniądze dla oszustów. Dlatego zamiast na Słowację, gdzie miał zawieźć paczkę pojechał na komendę policji. W pudełku było 140 tys. zł. 39-letni taksówkarz z Rzeszowa dostał zlecenie. Za 2 tys. złotych miał odebrać dokumenty firmowe z prywatnego domu i zawieść je na Słowację. – Pojechał pod wskazany adres i od starszej mieszkanki powiatu rzeszowskiego odebrał skrzętnie oklejone taśmą pudełko po butach oraz kopertę, w której znajdowało się 2 tys. złotych za kurs – opisuje asp. sztab. Magdalena Żuk, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Mężczyzna ruszył w trasę. Cały czas był w telefonicznym kontakcie ze zleceniodawcą, który dopytywał, czy wszystko poszło „gładko” i czy jest już w drodze. Także zdenerwowanie seniorki, od której odebrał paczkę nie dawało mu spokoju. Ponieważ jego wątpliwości rosły skontaktował się ze znajomym policjantem, dyżurnym w miejskiej komendzie. Śmiertelny wypadek Policjant polecił koledze, żeby natychmiast zawrócił i przyjechał do komendy. Kiedy funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą otworzyli pudełko znaleźli w nim 140 tys. zł. Policjanci pojechali do seniorki. Ale ta nie wierzyła, że są prawdziwymi policjantami. Powiedziała, że chwilę wcześniej skontaktowała się z nią kobieta podająca się funkcjonariuszkę komendy wojewódzkiej z informacją, że córka z zięciem mieli wypadek. Miało dojść do śmiertelnego potrącenia kobiety i potrzebne były pieniądze na wykupienie zięcia z aresztu. Sprawna manipulacja 76-latka uwierzyła dopiero, gdy zobaczyła córkę i ta wyjaśniła jej, że padła ofiarą oszustów. Jak się okazało, kobieta wielokrotnie słyszała o podobnych oszustwach, znała metody przestępców, ale w rozmowie telefonicznej została tak zmanipulowana, że uwierzyła we wszystko co jej powiedzieli.