Wzbudził mieszane uczucia. Nagrodę za najlepsze kostiumy na 96. gali Oscarów wręczał... zupełnie nagi John Cena. Słynny zapaśnik, znany m.in. z filmów „Szybcy i wściekli” czy „Peacemaker”, zaszokował publiczność w Dolby Theatre i wzbudził mieszane uczucia komentujących. Zaczęło się niewinnie. Prowadzący galę Jimmy Kimmel przypomniał sytuację sprzed lat, gdy ogłoszenie zwycięzców jednej z kategorii zakłócił nagi mężczyzna, który niespodziewanie przebiegł przez scenę. Kimmel zasugerował, że podobna sytuacja może się powtórzyć. Tak też się stało: zza kulis wyłonił się nagi tors znanego zapaśnika, od czasu do czasu również aktora, Johna Ceny. Po krótkim dialogu z prowadzącym, Cena ujawnił całe swoje oblicze, zasłonięte tylko... kopertą z nazwiskami zwycięzców w kategorii „najlepsze kostiumy”. Sytuacja wzbudziła olbrzymi aplauz na widowni. Tych, którzy obawiali się, że Cena i Kimmel posuną się trochę za daleko, uspokojono w trakcie przerwy na przedstawienie nominowanych. Na scenę, czego nie zobaczyliśmy w telewizji, weszło kilka osób z obsługi, które w kilka sekund „ubrały” Cenę w iście greckie, boskie szaty. W sieci docenienie dla kreatywności scenarzystów gali miesza się z lekkim zniesmaczeniem. Biorąc jednak pod uwagę, jak często narzeka się, że Oscary są nudne, nic dziwnego, że twórcy uciekają się do rozmaitych sztuczek.