„To nie wybory, tylko mianowanie Putina”. Zachód nie powinien uznawać wyniku wyborów prezydenckich w Rosji, bo to nie są żadne wybory, lecz mianowanie Władimira Putina na kolejną kadencję – powiedziała w wywiadzie dla PAP Marina Litwinienko, wdowa po Aleksandrze Litwinience, byłym agencie FSB otrutym w Londynie przez rosyjskie służby. – To nie są żadne wybory, lecz ponowne mianowanie Putina na stanowisko. Ale skoro władze Rosji nazywają to wyborami, to Zachód powinien ich nie uznać i nie powinien uznawać Putina za prezydenta. Wiem, że to stwarza pewne problemy dyplomatyczne, ale trzeba znaleźć sposób, by przekazać Putinowi, że nie chcemy być zaangażowani w jego grę. (Trzeba) spróbować zrobić coś, co wesprze ludzi w Rosji i poza nią – przekonuje Marina Litwinienko.Jak wyjaśnia, wielu ludzi w Rosji głosuje na Putina nie dlatego, że go lubi czy faktycznie popiera, ale dlatego, że nie ma innego wyboru; nieuznanie jego wyboru przez państwa zachodnie byłoby rodzajem wsparcia dla tych osób – podkreśla. Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się w dniach 15-17 marca.Białoruś o krok przed RosjąLitwinienko przyznaje, że nieuznanie przez kraje zachodnie wyników wyborów prezydenckich na Białorusi w 2020 roku nie zmieniło wiele w tym kraju, ale – jak mówi – to dlatego, że nie poszło za tym żadne bardziej konkretne wsparcie dla opozycji. – (Alaksandr) Łukaszenka nie został uznany za zwycięzcę, ale nie było zbyt wiele wsparcia – Białorusini nadal byli torturowani i zabijani. A oni próbowali dokonać zmiany pokojowo. Białoruś jest zawsze o krok do przodu wobec tego, co dzieje się w Rosji, i Putin uważa, że wszystko, co dzieje się na Białorusi, może później z łatwością wprowadzić w Rosji – mówi.CZYTAJ TAKŻE: Putin miał plan wobec Nawalnego? „Zachowanie szalonego mafiosa”Litwinienko, która w zeszłym tygodniu spotkała się z dziennikarzami ze Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (FPA) w Londynie, odniosła się wcześniej także do śmierci rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, podkreślając, że odpowiedzialny jest za to Putin, tak samo jak za otrucie jej męża.Nawalny jak Litwinienko Wdowa po Litwinience zwraca uwagę, że rozważania, czy Nawalny został zabity czy zmarł nie mają sensu, bo jego śmierć była skutkiem wcześniejszego ciągu zdarzeń, podobnie jak w przypadku jej męża.Aleksandr Litwinienko był agentem KGB, a potem FSB, który w 2000 roku zbiegł do Wielkiej Brytanii, a w 2006 roku uzyskał jej obywatelstwo. Oskarżał Putina m.in. o zlecenie wysadzenia czterech budynków mieszkalnych w Rosji we wrześniu 1999 roku, co stało się pretekstem do rozpoczęcia drugiej wojny w Czeczenii, oraz o zlecenie zabójstwa dziennikarki Anny Politkowskiej. 1 listopada 2006 roku źle się poczuł. Jak się później okazało, powodem była obecność w jego organizmie radioaktywnego polonu-210. Zmarł 23 listopada tego samego roku.Brytyjscy śledczy już w 2007 roku uznali byłego agenta KGB i Federalnej Służby Ochrony Andrieja Ługowoja za głównego podejrzanego w tej sprawie. W raporcie opublikowanym przez brytyjskie MSW na początku 2016 roku stwierdzono, że zabójstwo Litwinienki zostało prawdopodobnie przeprowadzone przez FSB za aprobatą Putina i ówczesnego dyrektora FSB Nikołaja Patruszewa.