21 jednorazowych zgód. Bez certyfikatu dostępu do informacji niejawnych Daniel Obajtek przez cały okres kierowania Orlenem miał dostęp do dokumentów objętych klauzulą „tajne” i „ściśle tajne”. Co najmniej 21 razy dostęp do największych państwowych tajemnic wydawał Obajtkowi wicepremier Jacek Sasin — ustalił Onet. — To skandal i jawne obchodzenie prawa — komentuje w rozmowie z Onetem były szef CBA Paweł Wojtunik. Daniel Obajtek, jeden z największych beneficjentów rządów Zjednoczonej Prawicy, po jej zwycięstwie w 2015 r. kierował kolejno Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, spółką Energa, by w lutym objąć stery największej i najbogatszej polskiej spółki Skarbu Państwa — PKN Orlen. Stanowisko to, prócz gigantycznych, idący w miliony złotych zarobków, dało mu ogromną władzę. Daniel „wszystko mogę” Obajtek Przez cały ten okres Obajtek cieszył się również niegasnącym poparciem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w byłym wójcie Pcimia widział niemal pomazańca bożego, tytułując go najpierw Danielem „wszystko mogę” Obajtkiem, a następnie komplementując słowami o tym, że „posiada to coś, co daje pan Bóg, a trudno jest zdefiniować”. Choć faworyt prezesa kierował Orlenem równo sześć lat, podejmując wiele decyzji strategicznych z punktu widzenia Polski (podjął decyzję o fuzji spółki z Grupą Lotos, wchłonięciu Ruchu i PGNiG, skupował lokalne gazety od koncernu Polska Press), przez cały ten okres nie posiadał certyfikatu uprawniającego go do zapoznawania się z dokumentami niejawnymi. Nie chciał poddać się weryfikacji ABW Informację o tym ujawnił trzy lata temu portal tvn24.pl, brak certyfikatu dla Obajtka tłumacząc jego niechęcią do poddania się szczegółowej weryfikacji przez ABW polegającej m.in. na prześwietleniu jego przeszłości i zgromadzonego majątku. I bez tego wiadomo było jednak, że — jeszcze przed zaangażowaniem w działalność w spółkach Skarbu Państwa — Obajtek miał problemy z prawem, ciążyły na nim zarzuty o współpracę z gangsterami i przyjęcie 50 tys. zł. łapówki w zamian za ustawienie przetargu w czasach, gdy sprawował funkcję wójta Pcimia. Sprawę ostatecznie umorzono, ale w związku z cieniem, jaki rzucała na życiorys przyszłego prezesa Orlenu, można było przypuszczać, że zgoda taka nie zostałby mu wydana.Daniel Obajtek nie miał dostępu do informacji niejawnych, gdyż – jak informowały media – nie chciał poddać się weryfikacji przez ABW. Agencja nie chce komentować sprawy. Informacje Onetu potwierdzają jednak obecne kierownictwo Ministerstwa Aktywów Państwowych i sam Jacek Sasin. Według nieoficjalnych informacji Onetu podobne „jednorazowe” zgody Obajtkowi wydawać miała w poprzednich latach również Kancelaria Premiera, w czasie, gdy funkcję tę sprawował Mateusz Morawiecki. Jak ujawnił w ostatnich tygodniach Onet, już w czasie swojej prezesury w Orlenie Obajtek był również inwigilowany przez CBA w ramach operacji specjalnej o kryptonimie „Vampiryna”. A zgromadzony w trakcie jej trwania materiał w postaci stenogramów z podsłuchu jego telefonu, w ocenie prowadzących „Vampirynę” agentów, stanowić powinien podstawę przedstawienia mu zarzutów przekroczenia uprawnień i działania na szkodę kierowanej przez niego spółki. Sprawa jednak, po interwencji przełożonych agentów, nigdy do prokuratury nie trafiła. „Informację o tym, że nieposiadający certyfikatu uprawniającego do zapoznawania się z informacjami niejawnymi taki dostęp do nich Daniel Obajtek jednak miał” – przekazał Onetowi jeden z informatorów z kręgu byłego prezesa Orlenu. „Brak certyfikatu dla niego obchodzono przez furtkę, jaką daje ustawa o dostępie do informacji niejawnych, która daje możliwość wydawania takiej osobie dostępów jednorazowych” — przekazał informator, według którego z takimi treściami Daniel Obajtek zapoznawać miał się w ostatnich latach „co najmniej ośmiokrotnie”. Z informacji Onetu wynika, że takich przypadków było jednak dużo więcej. Aż 21 razy jednorazowe zgody dla prezesa Orlenu uprawniające go do zapoznawania się z tajemnicami wydawane były na wniosek ówczesnego ministra aktywów państwowych, wicepremiera Jacka Sasina. Wykorzystano do tego art. 34 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych, w którym ustawodawca „w szczególnie uzasadnionych przypadkach” pozwala na jednorazowy dostęp do tajemnic osobie nieposiadającej odpowiednich poświadczeń. Prawo dopuszczenia jej do nich mają szefowie kancelarii prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu, szefowie ministerstw oraz prezesi NBP i NIK. 21 jednorazowych zgódSęk w tym, że — jak wynika z ustaleń Onetu — taka, teoretycznie jednorazowa zgoda i to tylko przez sam jeden resort aktywów państwowych, wydawana była Obajtkowi aż 21 razy: w latach 2020 i 2023 po trzy razy, a w roku 2022, gdy dopinana była fuzja Orlenu i Lotosu, Obajtek do tajemnic dopuszczany był aż 15 razy. Pod zgodami każdorazowo podpisywał się Jacek Sasin, Obajtek z dokumentami zapoznawał się w kancelarii tajnej resortu zlokalizowanej w tzw. strefie ochronnej II, do której dostęp mają jedynie osoby z odpowiednim certyfikatem dostępu, a kopie pism dopuszczających go do dokumentów przekazywane były Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na pytania o okoliczności tamtych wydarzeń przesłane do ABW przez Onet zespół prasowy agencji nie odpowiedział, zasłaniając się tajemnicą służbową. Jacek Sasin nie odbierał od dziennikarzy telefonu, a na przekazaną mu prośbę o rozmowę nie zareagował. Gdy pytania o okoliczności i powody tak częstego dopuszczania Daniela Obajtka do informacji objętych klauzulami „tajne” i „ściśle tajne” przesłano mu SMS-em, odpowiedział w taki sam sposób: tajemnica służbowa. „W przypadku, gdy korespondencja niejawna zawierała informacje istotne dla funkcjonowania spółki, kierowałem ją do wiadomości odpowiedniego prezesa. To samo dotyczyło Orlenu. W sytuacji, gdy klauzula pisma przekraczała poziom uprawnień posiadanych przez danego prezesa, występowałem o wydanie jednorazowej zgody, zgodnie z obowiązującymi przepisami” – przekazał Onetowi Jacek Sasin. Dalej były już wicepremier wyjaśnia, że aby ograniczyć proces wydawania takich jednorazowych zgód, skierował do prezesów strategicznych spółek Skarbu Państwa pismo nakazujące im uzyskanie uprawnień dostępu do dokumentów objętych klauzulą „ściśle tajne”.Sasin milczySasin stwierdził: „Nie są mi znane szczegóły postępowań prowadzonych przez ABW dotyczące poszczególnych prezesów”. Nie wiemy, jakie konkretnie tajne dokumenty były udostępniane Obajtkowi przez Sasina. Na pytanie o to, były wicepremier nie odpowiedział.Informacje Onetu potwierdza obecne kierownictwo resortu, na którego czele od ostatnich wyborów stoi Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej.„Każdorazowo dostęp taki wynikał z pisemnego polecenia kierownika jednostki organizacyjnej (Ministra Aktywów Państwowych) tj.: pisemnej dekretacji, zamieszczonej na dokumencie niejawnym, którego zgoda dotyczyła. Dysponent informacji niejawnej zawartej w dokumencie (Minister AP) podejmuje decyzję, kogo i w jakim zakresie należy zapoznać z daną informacją, oczywiście zgodnie z ustawową zasadą wiedzy niezbędnej, o której mowa w art. 4 ustawy o ochronie informacji niejawnych. Pisemna zgoda Ministra Aktywów Państwowych była wydawana w odrębnym dokumencie — podpisanym przez Ministra” — poinformował dział komunikacji Ministerstwa Aktywów Państwowych.Trudne relacje Obajtka z Sasinem Co ciekawe, z Jackiem Sasinem Daniel Obajtek nie miał łatwych relacji. Jak informowaliśmy tydzień temu w jednym z tekstów dotyczących inwigilacji prezesa Orlenu, miał się on bowiem obawiać, że minister może chcieć go odwołać z zajmowanego stanowiska. 15 marca 2020 r., kiedy kierownictwo Orlenu przygotowywało się do realizacji nałożonego na spółkę zadania zaangażowania się w walkę z trwającą w kraju pandemią koronawirusa, Daniel Obajtek miał żalić się jednemu ze swoich zaufanych współpracowników, członkowie zarządu Orlenu ds. komunikacji i marketingu Adamowi Burakowi: „Chcą mnie za***** Adam, no, no... widzisz... [...] Za****** Surówkę, za****** Kurskiego, za***** teraz Obajtka”. Detektyw Obajtka We wtorek premier Donald Tusk ujawnił, że w czasie rządów Obajtka w Orlenie spółka wynajęła detektywa, który miał śledzić przeciwników politycznych prezesa. Tego samego dnia dziennikarz śledczy Radia Zet Mariusz Gierszewski poinformował, że w marcu 2022 r. fakt inwigilacji zgłosił w ABW jeden z wysoko postawionych urzędników MAP. W resorcie podejrzewano wręcz, że prowadzona była ona na zlecenie Orlenu. Z nieoficjalnych informacji Onetu wynika, że podobne podejrzenia względem kierowanej przez Obajtka spółki miał swego czasu sam Jacek Sasin, który prezesowi Orlenu przypisywać miał autorstwo rozsiewanych kilka lat temu wśród dziennikarzy i polityków nieprawdziwych plotek o swoim rzekomym romansie z jedną z urzędniczek. Gdy pytanie o to dziennikarz Onetu zadali byłemu wicepremierowi, Jacek Sasin odpisał, że „nie komentuje plotek”.Zgody nie tylko od Sasina Z pytaniami i o ten wątek relacji wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego z prezesem najważniejszej z polskich spółek Onet zwrócił się do Jacka Sasina. Na przesłane SMS-em pytania nie nadeszła odpowiedź. Paweł Wojtunik, w latach 2009—2015 pełniący funkcję szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego informacje Onetu o 21-krotnym dopuszczaniu Obajtka do tajemnic określa mianem niebywałego skandalu. „To nic innego, jak obchodzenie obowiązującego prawa” — mówi Onetowi Wojtunik, który podkreśla, że już w art. 1 ustawy o dostępie do informacji niejawnych wprost wskazane zostało, że ich nieuprawnione ujawnienie może powodować szkody dla Rzeczypospolitej Polskiej i być niekorzystne dla jej interesów. – 21-krotne przyznanie dostępu, o którym ustawa mówi, że miałby być dostępem jednorazowym to poważne nadużycie i obejście przepisów, w czym specjalizował się poprzedni obóz rządowy. Według informatora Onetu z otoczenia Daniela Obajtka Ministerstwo Aktywów Państwowych nie było jedną instytucją, która zapewniała Danielowi Obajtkowi dostęp do informacji objętych klauzulą „tajne” i „ściśle tajne”. Takie same zgody wydawane miały być mu również przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w czasie, gdy kierował nią Michał Dworczyk. Pytania przesłane w tej sprawie przez Onet do Centrum Informacyjnego Rządu pozostały jednak bez odpowiedzi. Podobnie jak te, które skierowaliśmy do Michała Dworczyka