Onet przyjrzał się aktywności mężczyzny. Osławiony „biały miś” z Krupówek jest zmorą zakopiańskiej policji i straży miejskiej. Według Onetu władze miasta przyznają, że problem z naciągaczami na popularnym deptaku jest duży, trudny do rozwiązania i trwa od kilku dekad. „Biały miś”, który zaszokował Polaków tym, że chciał pieniądze od kobiety, która nieświadomie nagrywała film, stojąc w jego pobliżu, jest osobą pozostającą w kryzysie bezdomności – wynika z ustaleń Onetu. Mężczyzna jest doskonale znany mieszkańcom Zakopanego oraz miejscowym służbom. Według portalu, gdy nie pracuje w stroju niedźwiedzia, zarabia, lecząc ludzi bioenergoterapią. „Kiedy nie jest przebrany za misia, zajmuje się działalnością... kaznodziei” – mówi w rozmowie z Onetem jeden z zakopiańskich policjantów. „Wielokrotnie, gdy np. chcieliśmy go odwieźć do noclegowni, rzucał na nas klątwy, wzywał anioły na pomoc i mówił, że wszystko, co robi, nakazują mu czynić niebiosa” – podkreśla policjant. „Mamy z nim i jemu podobnymi osobami problem” – mówi w rozmowie z Onetem Marek Trzaskoś, komendant zakopiańskiej straży miejskiej. „My jako straż miejska możemy go karać jedynie mandatem w wysokości 100-300 zł. I choćbyśmy robili to codziennie, to nic nie wskóramy. On nam chętnie płaci, bo i tak w sezonie zarobi więcej. Oczywiście moglibyśmy go też oddać do sądu i to by pewnie podziałało. Tylko jak to zrobić, skoro to bezdomny? Gdzie mu wysłać wezwanie na rozprawę?” – dodaje komendant.