Tomasz Zdzikot zeznawał przed komisją śledczą. Wybory prezydenckie w trybie korespondencyjnym nie odbyły się, bo zabrakło zgody politycznej wokół tego tematu – ocenił były prezes Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot w poniedziałek przed komisją śledczą. W poniedziałek komisja śledcza ds. organizacji wyborów prezydenckich w 2020 r., które miały się odbyć z powodu pandemii w trybie korespondencyjnym, przesłuchała byłego szefa Poczty Polskiej.Świadek odpowiadając na pytania komisji ocenił, że w czasie pandemii przeprowadzenie wyborów w trybie korespondencyjnym było bezpieczniejsze niż w tradycyjny sposób. – Ze zdziwieniem przyjmuję, że mało kto w naszym kraju pamięta już jak wyglądał marzec, kwiecień 2020 roku. (...) To był czas, kiedy to był inny kraj. Mieliśmy zamknięte sklepy, banki, urzędy, mieliśmy puste ulice w Warszawie – powiedział.– W tym czasie wybory w trybie korespondencyjnym, kiedy mamy boom na rynku e-commerce, kiedy mamy boom na rynku różnych bezdotykowych usług wydawał się i był faktycznie rozwiązaniem bezpieczniejszym – ocenił Zdzikot.Pytany jakie były ryzyka, z punktu widzenia Poczty Polskiej, przy planowaniu całego procesu wyborów korespondencyjnych, odparł: – Największym, głównym, podstawowym ryzykiem, ryzykiem krytycznym było wejście w życie ustawy z 6 kwietnia 2020 r. (o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP). Bez tej ustawy po prostu nie dałoby się przeprowadzić wyborów w trybie korespondencyjnym.– Gdybym wiedział jak to będzie wyglądało, to bym się nie zgodził w tym momencie kierować Pocztą. Ale nic na to nie wskazywało, że tak to będzie wyglądało. 31 marca Sejm i Senat jednego dnia, jednogłośnie prawie przyjmuje ustawę, gdzie 10 mln wyborców podlega głosowaniu korespondencyjnemu, a cztery dni później, ustawa która ma naprawić tamte rozwiązania – uznane przez Pocztę za niewykonalne – staje się przedmiotem nieprawdopodobnej wręcz burzy. Burzy z piorunami, która dzisiaj, po czterech latach, skutkuje komisją śledczą – podkreślił.Przykład z BawariiWaldemar Buda (PiS) pytał świadka, kto powinien ponieść polityczne i finansowe konsekwencje, że wybory się nie odbyły. – Te wybory nie odbyły się dlatego, że zabrakło zgody politycznej wokół tego tematu – odparł świadek.Przypomniał, że w tamtym czasie odbyły się wybory korespondencyjne w Bawarii. – Tam tryb był stosunkowo podobny, natomiast tam była pełna zgoda polityczna, co do tego, że należy te wybory w taki sposób przeprowadzić – zaznaczył.– Tej zgody politycznej (w Polsce) zabrakło. W związku z tym zabrakło wejścia w życie w odpowiednim czasie odpowiednich rozwiązań prawnych (...). Dlaczego tak się stało, to rozumiem że jest zadanie tej komisji żeby to ustalić – mówił Zdzikot.Były prezes Poczty Polskiej był też pytany o umowę, jaka miała być zawarta z resortem aktywów państwowych w sprawie wyborów korespondencyjnych. Zdzikot zwrócił uwagę na wydaną wówczas decyzję Prezesa Rady Ministrów, która – zaznaczył – miała dwie dyspozycje: podjęcia działań przez Pocztę oraz dla szefa MAP dotycząca zawarcia wspomnianej umowy. – Tam były dwie strony tego zobowiązania, dlatego też dążyliśmy do zawarcia tej umowy bardzo konsekwentnie – przekonywał.Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały się odbyć 10 maja 2020 r. w formie korespondencyjnej. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w związku z tym, że obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie w dniu 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowanie odbywało się w lokalach wyborczych.