Komentuje wiceprzewodniczący komisji Bartosz Romowicz. Czy rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2020 roku próbował przekonać Pawła Kukiza i jego posłów do poparcia idei wyborów korespondencyjnych – tę kwestię chcą sprawdzić członkowie komisji śledczej. Jej wiceprzewodniczący Bartosz Romowicz w Polskim Radiu 24 ocenił, że Kukiz „był na giełdzie do wzięcia”. W poniedziałek na wniosek Bartosza Romowicza z Polski 2050 sejmowa komisja ds. wyborów korespondencyjnych przesłucha lidera koła Kukiz'15, a także posła Jarosława Sachajko. Poseł Romowicz, gość Polskiego Radia 24, przypomniał, że Paweł Kukiz w 2020 roku zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym zasugerował, że posłowie jego klubu mieli „składane propozycje”, aby zagłosowali za ustawą o wyborach korespondencyjnych.– Jednym z elementów tego parcia do przeprowadzenia wyborów było szukanie większości w Sejmie, aby znaleźć te 231 „szabelek”. Myślę, że ważną rolę odgrywał tu Paweł Kukiz i jego posłowie ruchu Kukiz’15, którzy byli „na giełdzie” do wzięcia, mówiąc tak kolokwialnie, tylko trzeba było ich czymś przekonać. I pewnie te obietnice jakieś były – oceniłPrzed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów korespondencyjnych będzie zeznawał również były prezes Poczty Polskiej, Tomasz Zdzikot.Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 roku, miały się odbyć 10 maja tegoż roku drogą korespondencyjną. 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w związku z tym, że obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie w dniu 10 maja nie może się odbyć; nie mogą mieć zastosowania przepisy Kodeksu wyborczego związane z głosowaniem, w tym: nie będzie obowiązywać cisza wyborcza, a lokale wyborcze pozostaną zamknięte. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca w tradycyjny sposób.