„Tego nie da się zrobić w tym porządku prawnym”. Po latach przerwy na antenę Telewizji Polskiej wrócił program „Bez Retuszu”. Pierwszym gościem Marka Czyża był Jacek Braciak. Aktor jasno powiedział, czego wymaga od państwa i polityków. Swoją historię opowiedział na przykładzie syna, który od lat czeka na formalne zatwierdzenie korekty płci. Pierwszym gościem Marka Czyża był aktor Jacek Braciak. Prowadzący „Bez Retuszu” pytał go o brak autorytetów w społeczeństwie.Braciak: Nie wymagam od demokracji nagrody– Co więcej, my autorytetów nie potrzebujemy. Jesteśmy zachwyceni i kibicujemy tym politykom, którzy mówią nam: „Tylko nasze jest mądre”. Zaczęliśmy traktować nasze życie jak mecz futbolowy z hasłem: „Byłoby dobrze, gdyby nie było sędziego, bo nasi, skoro są silniejsi, to mogą faulować” – mówił Czyż. Aktor zgodził z tą tezą i po chwili dodał, że Polacy jako społeczeństwo „są w tej chwili w okresie przejściowym”. – Nie wymagam od demokracji nagrody, ale również nie chcę być zakładnikiem polityków, na których zagłosowałem 15 października – mówił Braciak. Jak kontynuował jego głos w wyborach „był głosem przeciw temu, co się działo przez ostatnie osiem lat”. – Nie chcę zawdzięczać czegokolwiek żadnemu politykowi. Nie wchodziłem w alianse przez ostatnie osiem lat, wcześniej nie jeździłem autobusem z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Nie będę zabierał publicznie głosu w sprawach politycznych – zadeklarował. W programie „Bez retuszu” Braciak opowiadał także o urzędowych problemach ze zmianą płci swojego syna.– Od dwóch lat czekamy z żoną na to, żebyśmy mogli w sądzie powiedzieć, że źle rozpoznaliśmy płeć naszego dziecka. Tego nie da się zrobić w tym kraju, przy tym systemie prawnym. To nie jest ważne, że w dowodzie on ma inne imię i inną płeć. Gdziekolwiek wymaga tego sytuacja pokazuje dowód osobisty i się wstydzi tego, że ma inną płeć niż jest w dokumentach – opowiadał.