„Zmieniam wiele, ale lege artis”. Nie patrzmy z perspektywy tygodnia. Patrzmy z perspektywy kilku miesięcy. Jak widzicie, zmieniam wiele, ale lege artis. A i tak jestem oskarżany, że robię to źle i łamię wszelkie standardy – powiedział w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą” minister sprawiedliwości prof. Adam Bodnar. Jak dodał, nie ma rzeczy, za które musiałby się wstydzić. Minister wskazał, że zwrot w kierunku demokracji w Polsce „udał się przy pomocy karty wyborczej w sposób pokojowy”. – Właśnie dlatego rodzi to zobowiązanie, by zmian demokratycznych dokonywać demokratycznie – podkreślił minister, dodając, że zmiany powinny być przeprowadzane „z determinacją, ale tak, by nie łamać reguł funkcjonowania społeczeństwa i demokracji”. Pytany o to, czemu nie da się jedną uchwałą Sejmu „rozpędzić” sprzecznych z konstytucją i orzecznictwem TSUE instytucji jak neo-KRS, trybunał Julii Przyłębskiej i nielegalne izby SN wyjaśnił, że egzekucja takiej uchwały byłaby w praktyce bardzo trudna. – Wyobraźmy sobie, że wieszamy kłódkę na Krajowej Radzie Sądownictwa, a prezydent mówi na to: „Drodzy państwo, zapraszam do Pałacu Prezydenckiego albo do Belwederu, albo do moich biur na Wiejskiej. Tam możecie dalej urzędować, podejmować uchwały w sprawie nowych nominacji sędziowskich” – mówił. Czytaj także: Minister Bodnar: Nie zawrócimy z obranej drogi„Naprawimy wszystko, co można naprawić”Minister pytany o to, dlaczego nie można powołać się na najwyższą w hierarchii aktów prawnych konstytucję i wywieść z niej wprost decyzje, które pozwoliłby przywrócić stan praworządności, odparł, że gdyby powołał się bezpośrednio na konstytucję, byłoby to nieskuteczne. – Co więcej, duża część środowiska prawniczego łącznie z symetrystami powie, że poprzez bezpośrednią interpretację konstytucji uzurpuję sobie władzę. Stanąłbym w obliczu gigantycznego sporu, który prowadziłby donikąd. Minęło raptem siedemdziesiąt kilka dni od 13 grudnia. Wiele już się udało w sądach zrobić – podkreślił. Minister wyraził również nadzieję, że ustawa o KRS, która już jest w Sejmie, będzie wkrótce uchwalona. Zapowiedział także dalsze prace nad ustawą pomostową, „która naprawi ustrój sądów powszechnych w kontekście rzeczników dyscyplinarnych, prezesów sądów, delegowania sędziów do sądów wyższych instancji”. – Naprawimy wszystko, co można naprawić w ustawie o ustroju sądów powszechnych bez dokonywania fundamentalnych zmian – powiedział Bodnar. Czytaj także: Nowa ustawa o KRS. Jakie są jej podstawowe założenia?„Działam lege artis”Na zarzut, że „kroczy jak żubr” minister odpowiedział, byśmy „nie patrzyli z perspektywy tygodnia. Patrzmy z perspektywy kilku miesięcy. Jak widzicie, zmieniam wiele, ale lege artis”. – I tak jestem oskarżany, że robię to źle i łamię wszelkie standardy – dodał. Bodnar podkreślił również, że „krok po kroku” robi, co może. – Nie ma rzeczy, za które musiałbym się wstydzić – zaznaczył. „Naprawiamy zniszczenia ostatnich ośmiu lat!”Pytany o to, co powiedziałby zniecierpliwionym sędziom, odparł że ważna jest cierpliwość. – Przecież naprawiamy zniszczenia ostatnich ośmiu lat! Do diabła, to nie był epizod czy usterka do usunięcia w chwilę.Minister sprawiedliwości powiedział, że „osiem lat nauczyło nas, że nie można odpuszczać wychowania obywatelskiego i edukacji prawnej. Nie wolno nam zapomnieć o tym, co się stało”. Szef resortu sprawiedliwości był pytany o to, co zrobi, jeśli prezydent zawetuje bądź skieruje do TK wszystkie reformy. – Liczę, że nie wszystkie. Moja rola polega na tym, żeby prowadzić dialog z Pałacem Prezydenckim, oczywiście w koordynacji z premierem Donaldem Tuskiem. Ale oczywiście, jeśli będziemy musieli, to z pewnymi zmianami będziemy czekali do końca kadencji prezydenta. Do 2025 r. wiele może się jednak wydarzyć, będą wypływać kolejne ustalenia demaskujące poprzedni obóz władzy, które utrudnią panu Andrzejowi Dudzie bronienie tego, co wydarzyło się przez ostatnie lata – powiedział Bodnar. Czytaj także: Neosędziowie, prezydent i minister sprawiedliwości. Jak przywrócić praworządność w Polsce?