„Cieszmy się z tego, bo to jest w naszym interesie”. To jest kredyt zaufania dla obecnego rządu. Tego kredytu zaufania nie miał PiS, a ma teraz rząd i oby go nie utracił. Cieszmy się z tego, bo to jest w naszym interesie – powiedział na antenie TVP Info prawnik prof. Robert Grzeszczak, odnosząc się do odblokowania funduszy z KPO i funduszu spójności. Ekspert wyjaśnił również czym są te środki i jak powinny być wydatkowane. – Mamy ofertę, w której jest bardzo duży zasób pieniędzy. Dla naszych gospodarstw domowych to są niewyobrażalne kwoty. To są olbrzymie środki, które nie mają trafić do poszczególnych kieszeni – szczęśliwie mamy procedury, które nie pozwalają, aby tak się stało, bo trzeba patrzeć na ręce tych, którzy będą tym operować – ale są to pieniądze, które trzeba wydać na projekty w postaci albo grantów albo pewnych projektów, które są finansowane w ramach bardzo nisko oprocentowanych pożyczek – mówił prawnik. Prof. Grzeszczak wyjaśnił, że „KPO jest finansowane w dwóch strumieniach”. Pierwszym są granty, czyli pieniądze bezzwrotne, które „otrzymamy i nie musimy ich zwracać”. Z kolei drugi strumień to są pożyczki, które są nisko oprocentowane, „co jest mniej korzystne, ale nadal opłacalne”. Prawnik przypomniał, że fundusze zostały odblokowane, ale „pojawił się inny problem, czyli czas”. – Aby dużą sumę pieniędzy wydać efektywnie potrzeba czasu. To są umowy, które trzeba zawrzeć, przetargi. To wszystko wymaga czasu i nie można tego zbyt mocno przyspieszyć – mówił gość 19.30. Dopytywany dlaczego środki trafiają do nas tak późno, odparł, że „Komisja Europejska nie dała zielonego światła, bo po prostu nie wykonaliśmy warunków umowy, czyli tzw. kamieni milowych”. – To nie było coś wymyślonego tylko dla Polski. Każde państwo, żeby otrzymać środki było zobligowane do uruchomienia konkretnego pakietu reform. W przypadku Polski było ich 55. W ramach tych 55 reform był jeszcze szeroki zakres działań – wskazał. Prof. Grzeszczak mówił, że środki z KPO pozwolą m.in. na budowę nowych przedszkoli i żłobków, unowocześnianie szkół, zmiany w służbie zdrowia etc. „To napędzi całą gospodarkę”– Problem jest taki, że jeżeli mamy zbyt mało czasu to wydawanie na „hop-siup” nie przyniesie efektów, to będzie dziura bez dna. Trzeba te projekty przeprowadzić od początku do końca, dlatego zaproponowano zmiany w KPO, tak , aby odciąć te projekty, które są nierealistyczne lub bardzo mocno zagrożone, bo mamy na to raptem 4 lata – wskazał. Jak podkreślił, „my musimy te pieniądze wydać, nie możemy ich sobie zostawić”. Zdaniem eksperta „trzeba realizować to, co jest możliwe i tutaj akurat bardzo rozsądnie rząd zaproponował, aby przesunąć i zacząć realizować najpierw granty, czyli to, czego nie będziemy zwracać, a tam, na ile nam się uda – ale bądźmy realistami, nie uda się w całości, bo mamy tak kolosalne opóźnienia – z pożyczek”. Pytany o to, co się stanie, jeśli nie uda nam się wydać środków odparł, że „będziemy je zwracać”. – Rząd ma rację, że się z tych środków cieszy, bo to napędzi całą gospodarkę. To będą potężne inwestycje, które sprawią, że i wielcy i mali przedsiębiorcy będą mieli zamówienia, będą zatrudniać – to nakręca całą gospodarkę – mówił prof. Grzeszczak, dodając, że to są pieniądze dla przedsiębiorców i samorządowców, którzy na nie bardzo czekają, – Jeżeli budujemy jakąś wielką inwestycję, np. drogi, to musimy tam zabezpieczyć dostawców, a więc i usługi transportowe i producentów rzeczy małych i dużych. To wszystko jest korzystne i mamy z tego podatki, a gdy są podatki to i budżet jest wypełniony. Jeżeli budżet jest wypełniony to i 800 plus i inne programy socjalne są zabezpieczone. To naprawdę ma wielowymiarowe konsekwencje. Nawet jeśli nie wydamy całości, co na pewno się stanie – lepiej, mieć te pieniądze i martwić się o to, że nie wydamy całości, niż nie mieć nic – podkreślił, dodając, że „niestety przespaliśmy dwa lata”.Fundusz spójności Ekspert wyjaśnił, że „w interesie Unii jest to, aby te pieniądze trafiły do wszystkich państw zgodnie z umową”. – To jest dobra informacja dla Unii, dla rynku wewnętrznego, że Polska rusza z programami – zaznaczył. Pytany o środki z funduszu spójności, prawnik wskazał, że jesteśmy do nich przyzwyczajeni, bo one funkcjonują od lat 90., a my od początku naszej obecności w UE jesteśmy nimi objęci. – Te pieniądze współfinansują inwestycje. To głównie z tego są realizowane inwestycje przez samorządy – od aquaparków przez nowe drogi lokalne. Tu część pieniędzy musi pochodzić z budżetu państwa lub budżetu samorządu, a do 85 proc. finansować może budżet unijny – wyjaśnił. Jak dodał, „te pieniądze były zagrożone nie tylko przez problem z praworządnością, ale wątpliwości dotyczące przestrzegania praw człowieka”. – W efekcie różnych bardzo kontrowersyjnych działań wobec mniejszości, wolności mediów czy praw człowieka, Komisja Europejska powiedziała: „moment, jeżeli nie przestrzegacie praw człowieka, to te pieniądze nie mogą was finansować” – mówił ekspert. Pytany o to czy sytuacja uległa zmianie odparł, że „na pewno nie zmieniła się tak, jak należało tego oczekiwać, bo w świecie idealnym powinno być tak, że zmieniamy ustawę o KRS, wykonujemy wyroki Trybunału w Luksemburgu i zmieniamy szereg ustaw dotyczących Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, sądów powszechnych, policji i prokuratury, a widzimy, że są te zmiany blokowane”.Ocena postawy prezydenta RP Odnosząc się do postawy prezydenta RP, który wetuje bądź odsyła ustawy do TK, prawnik stwierdził, że „prezydent zapomina wytłumaczyć naszym obywatelom dlaczego wetuje ustawy i jakie są tego konsekwencje, bo poprzez te blokowania w imię pięknych frazesów, a są to tylko frazesy, za którymi kryje się gra polityczna, co jest okropne, gdyż politycy nie widzą tak naprawdę nie widzą interesu narodu tylko swój, swoją polityczną przyszłość”. – Tak, niestety, bo to przecież nasz prezydent, oceniam zachowania prezydenta – powiedział. Jak jednak dodał, mimo tej sytuacji KE udziela polskiemu rządowi kredytu zaufania, którego „nie miał PiS”. – Cieszmy się z tego, bo to jest w naszym interesie – podkreślił. Wskazał również, że Donald Tusk i Adam Bodnar cieszą się zaufaniem KE oraz stanowią gwarant tego, że plany związane z przywracaniem praworządności będą realizowane. – Może optymizm prof. Bodnara (który wierzy w możliwość współpracy z prezydentem – przyp.red.) powstrzyma pana prezydenta od wetowania ustaw czy kierowania ich do Trybunału Konstytucyjnego, który nie jest Trybunałem Konstytucyjnym, bo to nie jest niezależny sąd – zastanawiał się prawnik. Jak dodał, nie obawia się zastopowania funduszy, bo „KE nam zaufała, że nie dojdzie do regresu i przywrócimy niezależność sądownictwa oraz zapewnienia wolności obywateli”. Prokuratura EuropejskaProf. Grzeszczak wyraził również radość z powodu przystąpienia Polski do Prokuratury Europejskiej, dodając, że nieobecność Polski w tej instytucji, była dla prawników „niezrozumiała”. – To jest bardzo ważna decyzja i jasny sygnał i to mogliśmy zrobić bez decyzji prezydenta – wyjaśnił. Jak wskazał, „Prokuratura Europejska nie zastępuje naszych prokuratur, tylko jest organem, który zajmuje się prawidłowym wydatkowaniem inwestycji z pieniędzy unijnych”. – Jeżeli chcemy, żeby te pieniądze zadziałały to oczywiście też chcemy, żeby one nie były korupcyjnie wydawane. Ten organ prowadzi śledztwa tylko i aż w zakresie wydatkowania pieniędzy z UE – zaznaczył.