Prokurator Ewa Wrzosek stanęła przed komisją. Do dzisiaj w systemie informatycznym prokuratury informacja, że śledztwo ws. wyborów zostało zakończone, figuruje przy moim nazwisku, a nie prok. Edyty Dudzińskiej, która je umorzyła – zeznawała prokurator Ewa Wrzosek przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych. W środę o godz. 10 komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych rozpoczęła kolejne posiedzenie; przed komisją stawiła się prokurator Ewa Wrzosek, która w kwietniu 2020 r. w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów wszczęła śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w okresie pandemii. Umorzono je w tej samej prokuraturze jeszcze tego samego dnia. Wobec prokurator Wrzosek ówczesny prokurator krajowy Bogdan Święczkowski polecił wszcząć postępowanie dyscyplinarne.Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) pytał Wrzosek, dlaczego zdecydowała się wszcząć śledztwo ws. wyborów korespondencyjnych.Prokurator wyjaśniła, że 3 kwietnia 2020 r. do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów zostało złożone przez osobę prywatną zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zostało ono zarejestrowane w rejestrze korespondencji ogólnej. Tłumaczyła, że zawiadomienie dotyczyło „sprowadzenia zagrożenia obywateli RP poprzez zamiar przeprowadzenia wyborów na prezydenta RP w okresie panowania epidemii COVID-19”. „6 kwietnia to zawiadomienie zostało przyznane mojemu referatowi decyzją kierownictwa prokuratury Warszawa-Mokotów. Przeprowadziłam postępowanie sprawdzające, polegające na pozyskaniu dostępnych ogólnie informacji m.in. opinii epidemiologów oraz informacji PKW”.Wrzosek mówiła, że śledztwo ws. sprowadzenia niebezpieczeństwa poprzez przedsięwzięcie działań w celu przeprowadzenia wyborów prezydenckich wszczęła 23 kwietnia 2020 r. w godzinach popołudniowych na podstawie art. 165 Kodeksu karnego, który mówi, że kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: powodując zagrożenie epidemiologiczne, lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej, lub roślinnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.Jak mówiła, informację o wszczęciu tego śledztwa przekazała ówczesnemu prokuratorowi rejonowemu Warszawa-Mokotów Pawłowi Zielińskiemu przez sekretariat. Wrzosek relacjonowała, że tego samego dnia w okolicach godz. 16, kiedy wracała do domu, dowiedziała się z radia, że zostało wszczęte śledztwo ws. wyborów korespondencyjnych. Dodała, że nie wiedziała, że chodzi o jej śledztwo.Wrzosek przypomniała, że „około 3 godz. później, tego samego dnia przed godz. 19 rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr przekazała informację Polskiej Agencji Prasowej, że śledztwo zostało umorzone, a podstawą umorzenia było stwierdzenie, że czynu nie popełniono”. – Wskazano, że decyzja o wszczęciu nie miała uzasadnienia faktycznego ani prawnego, wskazano, że śledztwo zostało umorzone, bo termin przeprowadzenia wyborów nie był znany i jest przedmiotem prac legislacyjnych parlamentu – powiedziała Wrzosek. Jej zdaniem, „to uzasadnienie odstaje od zakresu wszczęcia przeze mnie śledztwa”.„24 kwietnia 2020 r. spytałam prokuratora rejonowego Pawła Zielińskiego, jak to się stało, że śledztwo, które w systemie informatycznym prokuratury było na mnie zarejestrowane, zostało zakończone i przez kogo”. – Od prokuratora rejonowego uzyskałam informację, że to nie była jego decyzja, a decyzja o umorzeniu śledztwa została podjęta przez zastępcę prokuratora rejonowego Warszawa-Mokotów Edytę Dudzińską – relacjonowała Wrzosek.Świadek zeznała, że 23 kwietnia 2020 r. prokurator Dudzińska miała dzień wolny w pracy.– Udałam się do Edyty Dudzińskiej. Pytana o powody umorzenia, nie udzieliła mi żadnej informacji, oświadczyła, że nie będzie ze mną na ten temat rozmawiać – powiedziała Wrzosek.Tłumaczyła też, że prokurator, kończąc postępowanie, wydaje zarządzenie o wykreśleniu sprawy z rejestru informatycznego prokuratury, co stanowi podstawę dla sekretariatu do naniesienia wpisów, adnotacji do tego rejestru.– Takiej informacji, że śledztwo zostało umorzone, a Edyta Dudzińska wydała decyzję o wykreśleniu sprawy z rejestru informatycznego, ten system nie ujawniał jeszcze przez najbliższy czas, może około dwóch tygodni – powiedziała Wrzosek. Dodała, że stąd właśnie jej przypuszczenie, „że ta decyzja została jedynie ogłoszona, ale w sposób formalny, techniczny nie została złożona na piśmie”. Wrzosek mówiła też, że „w systemie informatycznym prokuratury brak było jakiejkolwiek informacji, że to postepowanie zostało przejęte przez inną osobę lub zakończone w sposób, który został przekazany przez rzecznik prasową Prokuratury Okręgowej w Warszawie”.– Do dnia dzisiejszego informacja o tym, że śledztwo zostało zakończone, figuruje przy moim nazwisku, a nie Edyty Dudzińskiej – zeznała świadek.Komentując decyzję Dudzińskiej o umorzeniu sprawy, wydaną trzy godziny po wszczęciu śledztwa, Wrzosek poinformowała, że wydająca decyzję końcową, powinna odnieść się do jej argumentacji zawartej przy wszczęciu śledztwa. – Nie wiem, jak obszerna była decyzja Dudzińskiej. Fizyczną niemożliwością jest sporządzenie w tak krótkim czasie decyzji z uzasadnieniem prawnym, merytorycznym i faktycznym, które pani prokurator, jak rozumiem, w swoim umorzeniu śledztwa wykazała.Wrzosek mówiła też, że „wielokrotnie były kierowane wnioski o podjęcie tego postępowania na nowo ze względu na nowe okoliczności”, ale do dzisiaj, według jej wiedzy, taka decyzja nie została podjęta.Po umorzeniu śledztwa osoba, która złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na samym początku, 24 kwietnia skierowała za pośrednictwem Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Edytę Dudzińską, określoną w tym zawiadomieniu jako referent śledztwa. – Ta osoba sformułowała zarzut dotyczący umorzenia postępowania bez podjęcia jakichkolwiek czynności procesowych, uznając, że stanowi to niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień przez Edytę Dudzińską.Wrzosek poinformowała, że „Prokurator Rejonowy Warszawa Mokotów nie potraktował tego pisma jako zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, mimo że taką miało formę, a uznał je za skargę na prokurator Edytę Dudzińską”. – Zapoznając się ze skargą prokurator Paweł Zieliński stwierdził, że skarga dotyczy zakresu, w jakim prokuratorzy są niezależni. Pozostawił ją więc bez rozpoznania – mówiła.Wrzosek zwróciła uwagę, że „przywołanie niezależności prokuratorskiej i tego, że każdy prokurator ma prawo postąpić ze skierowanym zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa zgodnie z jego najlepszą wiedzą i kompetencjami, prokurator przyznał Edycie Dudzińskiej, a mi nie tylko odmówiono tego prawa, ale również wszczęto wobec mnie postępowanie dyscyplinarne z tego tytułu”.Wrzosek przypomniała, że ówczesny prokurator krajowy Bogdan Święczkowski wszczął postępowanie 24 kwietnia 2020 r., uzasadniając, że prowadzenie sprawdzające zostało przeze mnie przeprowadzone w sposób nieprawidłowy. Poinformował o tym komunikatem wysłanym do mediów. Jednak, jak mówiła Wrzosek, "w systemie informatyczny prokuratury widnieje informacja, że przekazanie akt z Prokuratury Rejonowej do prokuratury wyższego szczebla, czyli okręgowej w celu zweryfikowania, jak to postępowanie zostało przeze mnie przeprowadzone, nastąpiło 13 stycznia 2021 r. Czyli dużo później niż ogłoszone publicznie zarzuty, że prowadzenie sprawdzające zostało przeze mnie przeprowadzone w sposób nieprawidłowy" - poinformowała.W lutym 2020 r. marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła, że wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały się odbyć 10 maja. 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w związku z tym, że obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie w dniu 10 maja 2020 r. nie może się odbyć; nie mogą mieć zastosowania przepisy Kodeksu wyborczego związane z głosowaniem, w tym: nie będzie obowiązywać cisza wyborcza, a lokale wyborcze pozostaną zamknięte. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca.