Szczegóły opisuje Onet. Skala afery wizowej jest dużo większa niż sama kwestia korupcji przy wydawaniu wiz. Onet opisuje, jak polscy konsulowie byli szykanowani, gdy nie chcieli przyznać wiz nielegalnym migrantom rekomendowanym przez wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Nie bez znaczenia jest także fakt, że to właśnie polscy konsulowie z Indii byli przesłuchiwani jako jedni z pierwszych. We wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej odbyły się przesłuchania dwóch dyplomatów, którzy za rządów PiS pracowali w konsulacie RP w Mumbaju: konsula generalnego Damiana Irzyka oraz jego zastępcy Mateusza Reszczyka.Dzień wcześniej przesłuchiwani byli: były wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk i jego prawa ręka Edgar Kobos. Pierwszy odmówił składania wyjaśnień, drugi oskarżył rząd PiS o próbę tuszowania afery. Konsulowie potwierdzają szczegóły wizowego procederu Z ustaleń Onetu wynika, że „Wawrzyk działał z rozmachem”, wywierając naciski na wydawanie wiz wskazywanym przez siebie ludziom w konsulatach „od Stambułu, przez Rijad, Islamabad, Bangkok, Singapur, Hongkong, Manilę i Tajpej po Abudżę oraz Dar-es Salam”. Polecenia były wysyłane m.in. drogą mailową. Jedna z wiadomości wyszła na jaw już wcześniej – chodziło o słynną 35-osobową „ekipę filmową” Hindusów. „Sprawa jest bardzo pilna” – pisał Wawrzyk. Teraz doniesienia Onetu potwierdzili obaj konsulowie przesłuchiwani przez komisję śledczą. – O ile pamiętam, było tam napisane coś w stylu „dajmy im wizy wielokrotnego wjazdu” – zeznał Reszczyk przed komisją śledczą, przyznając, że uznał takie polecenie za niespotykane, jako że konsulowie są całkowicie niezależni w przyznawaniu wiz.Wymiana informacji z amerykańskim oficeremDyplomaci mieli swoje zastrzeżenia, ale ulegli pod naciskiem ludzi Wawrzyka – czytamy. Przyznali jednak wizy jednorazowe, zamiast wielokrotnego wjazdu. Kobos domagał się wiz wielokrotnych, więc pod naciskiem konsulat w Mumbaju wydał takie, jakich żądano w Warszawie. „W tym samym czasie nieformalnymi kanałami Reszczyk dostał od Amerykanów informację o nowym kanale przerzutu imigrantów z Indii przez Europę do USA. Otóż każdy, komu wydano wizę Schengen wielokrotnego użytku, może na tej wizie wjechać do Meksyku, a stamtąd dalej do USA” – opisuje dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz.Reszczyk zeznając przed komisją, potwierdził, że przekazał amerykańskiemu oficerowi informacje o 35 Hindusach z pierwszej „ekipy filmowej” i poprosił o sprawdzenie, czy kierują się w stronę Stanów Zjednoczonych. – Po jakimś czasie dostaliśmy informację o tym, że co najmniej 21 osób przekroczyło granicę w Meksyku – dodał.W MSZ byli wściekliZ powodu istniejących wątpliwości konsul odmówił więc wydania wiz kolejnej, ponad 80-osobowej grupie „filmowców”. Wywołało to wściekłość w centrali MSZ, a w konsulacie szybko pojawiły się wizytacje i kontrole. Jak opisuje Onet, w ten sposób wywierano naciski, by Reszczyk zmienił decyzję i wydał wizy zgodnie z oczekiwaniami ludzi Wawrzyka. Co więcej: MSZ wycofało się z propozycji, by Damian Irzyk został konsulem w Hongkongu, a ostatecznie nie przedłużono mu nawet dotychczasowej umowy. Dyplomaci wskazywali także „inne patologie”, jak choćby masowe wydawanie pozwoleń na pracę przez urzędy wojewódzkie, z którymi to pozwoleniami imigranci zgłaszają się po wizy w konsulatach w swoim kraju. Pozwolenia dają ku temu podstawę, ale w urzędach wojewódzkich, gdzie są wydawane, nikt nie widzi nawet petentów na oczy. To na konsulach spoczywa więc odpowiedzialność za to, kogo ostatecznie wpuszczą do Polski, a także szerzej: do Strefy Schengen.