Obiecywał zwrot, ale niewiele z tego wyszło. Dwa lata temu kanclerz Niemiec Olaf Scholz wygłosił ważne przemówienie, w którym mówił o punkcie zwrotnym (niem. Zeitenwende) w niemieckiej polityce. Scholz nie był w stanie spełnić wielkich oczekiwań związanych z Zeitenwende – pisze portal RND. „Była godzina 11.07, 27 lutego 2022 r., kiedy kanclerz federalny Olaf Scholz wszedł na mównicę na początku specjalnej sesji niemieckiego Bundestagu. Minęły trzy dni, odkąd rosyjska armia zaatakowała Ukrainę od południa, wschodu i północy. (...) Zaledwie tydzień wcześniej Scholz osobiście udał się do Moskwy, aby błagać Władimira Putina, siedzącego przy absurdalnie długim stole, aby nie rozpoczynał wojny. Na próżno” – przypomina RND. – 24 lutego 2022 r. stanowi punkt zwrotny w historii naszego kontynentu – mówił dwa lata temu Scholz. W swoim 29-minutowym przemówieniu powtórzył ten termin pięć razy. Zeitenwende„Scholzowi można z pewnością zarzucić różne rzeczy, ale nie skłonność do politycznego patosu; tym większy był więc efekt użycia tego słowa” – komentuje RND. Było to pośrednie zobowiązanie do „epokowej zmiany paradygmatu politycznego” – dodaje portal. – Jesteśmy w nowej erze – ogłosił Scholz w swoim przemówieniu. Jednak od dwóch lat wciąż nie dotarliśmy do tej nowej ery, nastąpił zwrot w polityce obronnej, ale nie społeczno-polityczny – zauważa RND w kolejnym tekście poświęconym konsekwencjom przemówienia Scholza. Scholz „nie był w stanie spełnić wielkich oczekiwań” związanych z „Zeitenwende”, ponieważ nie realizował go z odwagą i konsekwencją, którą zapowiadał – ocenia portal. Do niemieckiej świadomości nie dotarło jeszcze, że w sytuacji międzynarodowego kryzysu zmieni się również życie codzienne, że osiągnięty dobrobyt prawdopodobnie nie zostanie utrzymany „i że każdy będzie musiał wziąć większą odpowiedzialność za siebie i państwo” – kontynuuje serwis. Scholz –nie jest odpowiedzialny za wszystko, ale w punkcie zwrotnym społeczeństwo potrzebuje kanclerza, który może zapewnić niezbędną orientację” – zaznacza RND. Jak dodaje portal, potrzebna jest „chłodna, jasna analiza z widokiem na przyszłość”: Niemcy muszą nauczyć się wyrzeczeń, wielu ludzi będzie musiało pracować więcej, a nie mniej, „ale będziemy bronić naszego bezpieczeństwa i wolności”. Koalicjanci krytykują Scholza ws. Taurusów dla Ukrainy Media informują też, że politycy koalicyjni z Zielonych i FDP skrytykowali poniedziałkowe oświadczenie kanclerza Niemiec Olafa Scholza (SPD), w którym zdecydowanie odmówił dostarczenia Ukrainie rakiet manewrujących Taurus. Marie-Agnes Strack-Zimmermann z liberalnej FDP, przewodnicząca komisji obrony Bundestagu, podkreśliła w rozmowie z mediami, że Scholz nie miał racji twierdząc, że żołnierze Bundeswehry musieliby pojechać na Ukrainę, aby przygotować tę broń. Decyzję kanclerza skrytykowała, także wiceszefowa Zielonych w Bundestagu Katrin Goering-Eckardt. „Nikt, kto domaga się Taurusów dla Ukrainy, nie chce, aby Niemcy stały się stroną w wojnie” – podkreśliła. Taurus to jeden z najnowocześniejszych rodzajów broni, jakimi dysponuje Bundeswehra. Scholz już na początku października ubiegłego roku zadecydował, że Niemcy nie będą dostarczać Taurusów Ukrainie z obawy, że mogą one sięgnąć celów na terytorium Rosji. Strona ukraińska wielokrotnie prosiła Berlin o dostarczenie Taurusów.