Afera wizowa. Były Konsul Generalny RP w Mumbaju Damian Irzyk potwierdził, że otrzymał łącznie dwie prośby o pomoc w szybszym uzyskaniu wiz. Jak zeznał przed komisją śledczą do spraw afery wizowej, wiązały się one bezpośrednio z byłym ministrem spraw zagranicznych Piotrem Wawrzykiem. – Próbowano wywierać na mnie nacisk, ale nie podejmowałem żadnych decyzji pod jego wpływem – zapewnił. – W treści tego maila, który trafił do mnie ze strony wicedyrektor departamentu konsularnego, była korespondencja, którą zarówno pani wicedyrektor, jak i pan dyrektor departamentu konsularnego, prowadzili wcześniej z panem sekretarzem stanu Wawrzykiem na temat przyjęcia dwóch grup aplikantów wizowych ze względu na realizowaną w Polsce produkcję filmową – powiedział Damian Irzyk. Były konsul RP w Mumbaju dodał, że mail taki mail został skierowany również „do konsula RP w Nowym Delhi".Przed komisją do spraw afery wizowej zeznawać będzie po południu Mateusz Rzeszczyk, obecny wicekonsul na tej placówce. Wczoraj komisja przesłuchała byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka oraz jego byłego współpracownika Edgara Kobosa.W sprawie afery wizowej zarzuty usłyszało w sumie 9 osób. Jak informowała w ubiegłym roku prokuratura, śledztwo dotyczy nieprawidłowości przy wydawaniu kilkuset wiz na przestrzeni półtora roku. Chodzi o polskie placówki dyplomatyczne w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.Były Konsul Generalny RP w Mumbaju Damian Irzyk zeznał, że był poddawany naciskom związanym z przyjęciem wniosków wizowych. Chodziło o drugą grupę tak zwanych filmowców wnioskujących o polskie wizy, których wnioski zostały odrzucone.– W przypadku drugiej grupy konsulat w Mumbaju był poddany bezprecedensowym naciskom, takimi, z którymi się nigdy nie spotkałem wcześniej – powiedział dyplomata. Damian Irzyk wskazał, że w jego opinii formą nacisku był „15-godzinny czas na przygotowanie się do wizytacji z upoważnieniem od ministra spraw zagranicznych", co określił jako „dosyć niezwykły proces". Były konsul dodał, że inną formą nacisku była jego zdaniem wizyta w placówce w Mumbaju zastępcy dyrektora biura prawnego i zarządzania MSZ Pawła Majewskiego, „który z departamentem konsularnym niewiele miał wspólnego w tym czasie".Ostatecznie, z grupy 131 obywateli Indii, przedstawianych przez Edgara Kobosa jako filmowcy, wizy otrzymała pierwsza grupa – 35 osób.