„Nie będziemy nigdy więcej rosyjską kolonią”. Jeśli Władimir Putin naprawdę nam zagrozi, to jesteśmy gotowi podwoić wydatki na obronę; nie będziemy nigdy więcej rosyjską kolonią – powiedział minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski w wyemitowanym w niedzielę wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CNN. Szef polskiej dyplomacji odpowiedział w ten sposób na pytanie publicysty CNN Fareeda Zakarii dotyczące słów Donalda Trumpa, który sugerował, że Ameryka nie stanie w obronie krajów, które nie płacą należnych kwot na obronę.– Mamy nadzieję, że to jest tylko kwiecisty styl byłego prezydenta Trumpa, że w rzeczywistości chodzi mu o to, że naprawdę chce, byśmy wydawali 2 proc. PKB na obronę. Polska wydaje 2 proc. od 15 lat, teraz doszliśmy do obowiązkowych 3 proc. i w rzeczy samej będziemy wydawać blisko 4 proc. PKB. I powiem więcej, jeśli będzie taka konieczność, jeśli Putin naprawdę nam zagrozi, podwoimy to, bo nie będziemy nigdy więcej rosyjską kolonią – oświadczył Sikorski.Dodał, że choć Trump miał rację, domagając się zwiększenia wydatków od sojuszników, to NATO nie jest osiedlową firmą ochroniarską, w której sojusznicy płacą USA za ochronę. Minister przypomniał, że Polska wysłała przed laty do Afganistanu brygadę do trudnej prowincji Ghazni, odpowiadając na apel Ameryki i powołanie się na artykuł piąty Traktatu Waszyngtońskiego.Sikorski stwierdził też, że Polska kupuje amerykański sprzęt wojskowy nie tylko dlatego, że jest dobry, ale też, by „być w dobrych łaskach” u Ameryki. Przestrzegł jednak, że jeśli USA stracą wiarygodność jako sojusznik, to ta motywacja zniknie.Czytaj także: Sikorski: NATO to nie kontrakt z osiedlową firmą ochroniarskąStan demokracji w Polsce i USA Sikorski był również pytany o stan demokracji, zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych. Szef dyplomacji powiedział, że rekordowa frekwencja w ostatnich wyborach w Polsce – wyższa niż w pierwszych wyborach po upadku komunizmu – pokazała, jak Polacy byli zaniepokojeni kierunkiem, w którym „dryfował” kraj. Wspomniał przy tym o używaniu służb specjalnych do nękania opozycji, aferze z Pegasusem i korupcji. Stwierdził też, że w swoim resorcie przywraca merytokrację, pozbywając się niewykwalifikowanych osób. Pytany o to, czy po szturmie na Kapitol powinno było dojść w USA do rozliczeń i czy Polska robi to samo, Sikorski odpowiedział, że nie chce ingerować w sprawy sojusznika, lecz dodał, że „trzeba dać lekcję całemu pokoleniu polityków, że łamanie konstytucji nie obędzie się bez konsekwencji”.– Konstytucje są jedynie tak dobre, jak uczciwość ludzi na kluczowych stanowiskach i gotowość do podtrzymania zasad (...). Muszą zobaczyć, że to szkodliwe dla ich karier. Konstytucje nie bronią się same. Więc tak, trzeba odnowić ślubowanie z demokracją – zakończył minister Sikorski.Wsparcie dla Ukrainy to test wiarygodności dla USA jako sojusznikaWieczorem Sikorski umieścił na platformie X (dawniej Twitter) nagranie, w którym podsumował swoją wizytę w Nowym Jorku. Podkreślił, że był to szereg ważnych rozmów, wywiadów i spotkań, a także wystąpienia w ONZ. „Stany Zjednoczone to ważny partner dla Polski i Europy. W Nowym Jorku apelowałem przede wszystkim o wsparcie dla Ukrainy. To test wiarygodności dla USA jako sojusznika”" – zaznaczył minister. Szef polskiej dyplomacji swoje wystąpienie podczas debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ poświęcił obalaniu tez wygłoszonych wcześniej przez rosyjskiego ambasadora przy ONZ Wasilija Nebenzię, które – jak stwierdził – było zdumiewające. „On nazywa Ukrainę klientem Zachodu. W rzeczywistości Kijów walczy, by być niepodległy (...) On nazywa ich nazistami. Cóż, ich prezydent jest Żydem, ich minister obrony muzułmaninem i nie mają więźniów politycznych. On mówi, że Ukraina tapla się w korupcji. Cóż, Aleksiej Nawalny udokumentował, jak czysty i pełny uczciwości jest jego kraj. On obwinia o wojnę neokolonializm USA. W rzeczywistości to Rosja próbowała eksterminować Ukrainę w XIX w., potem robili to bolszewicy, a teraz mamy trzecią próbę” – mówił m.in. Sikorski, odnosząc się do słów rosyjskiego ambasadora.Szef polskiej dyplomacji mówił też w swoim wystąpieniu, że – wbrew rosyjskim oskarżeniom o „rusofobię” – strach przed Rosją nie jest nieracjonalny. „[Nebenzia] mówił, że jesteśmy więźniami rusofobii. Fobia oznacza nieracjonalny strach. Tymczasem otrzymujemy groźby zagłady jądrowej prawie każdego dnia ze strony byłego prezydenta Rosji (Dmitrija Miedwiediewa – PAP) i propagandystów Putina. Twierdzę, że to nie jest nieracjonalne” – powiedział minister. Wyraził też oburzenie historycznymi kłamstwami rosyjskiego dyplomaty, który oskarżał Polskę o napaść na Rosję podczas II wojny światowej, czy twierdził, że Rosja zawsze jedynie broniła się przed inwazjami i jest niezwyciężona.Kłamstwa Rosji„On nawet powiedział, że Polska zaatakowała Rosję w II wojnie światowej? O czym on mówi? To Związek Sowiecki razem z nazistowskimi Niemcami zaatakowali Polskę 17 września 1939 r. Nawet przeprowadzili wspólną paradę zwycięstwa! Mówi, że Rosja zawsze tylko walczyły z agresją. Co robiły sowieckie wojska pod Warszawą w 1920 r.? Czy były na wyprawie topograficznej?” – mówił minister. Jak dodał, Rosja poniosła wiele porażek – wymienił tu m.in. wojnę krymską, polsko-bolszewicką, wojnę rosyjsko-japońską, czy wojnę w Afganistanie, lecz "na szczęście po tych klęskach przychodziły reformy".„To, co udało się ambasadorowi, to przypomnienie nam, dlaczego opieraliśmy się sowieckiej dominacji i dlaczego Ukraina opiera się teraz. Nie udało im się nas podporządkować i nie uda się im podporządkować sobie Ukrainy” – mówił Sikorski.Wcześniej rosyjski ambasador wygłosił kilkunastominutową tyradę, obwiniając o wojnę Stany Zjednoczone i Zachód. Jeszcze przed rozpoczęciem debaty obraził zaś obecnych na sali szefów dyplomacji państw europejskich, określając ich „osobami nazywającymi się ministrami spraw zagranicznych” i twierdząc, że w istocie takiej funkcji nie pełnią, bo nie prowadzą niezależnej polityki. Zapowiedział też, że nie będzie słuchał ich wystąpień.Sikorski był jednym z kilku szefów dyplomacji, którzy wystąpili podczas piątkowej debaty. Obok niego Rosję potępili m.in. jego brytyjski odpowiednik David Cameron, szef francuskiego MSZ Stephane Sejourne, minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock, czy Dmytro Kułeba z Ukrainy, a także szefowie resortów dyplomacji Korei Płd. i Japonii.