Były szef MON wiedział wcześniej o rakiecie pod Bydgoszczą? Szef MON w rządzie PiS Mariusz Błaszczak wprowadzał opinię publiczną w błąd, mówiąc lub sugerując, że o kwestii rakiety pod Bydgoszczą dowiedział się dopiero w kwietniu. Chciałbym, żeby opinia publiczna miała jasną i pełną informację w tej sprawie – powiedział wiceminister obrony Cezary Tomczyk. Tomczyk został zapytany w TVN24 o trwający w MON audyt działań resortu za poprzednich rządów, w tym m.in. kwestię rakiety, której szczątki zostały znalezione w kwietniu ub.r. w lesie niedaleko Bydgoszczy. Wedle ustaleń biegłych, była to rosyjska rakieta manewrująca Ch-55, która najprawdopodobniej wleciała i spadła na terenie Polski 16 grudnia 2022 r. Sprawa rakiety stała się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej w kwietniu 2023 r., gdy szczątki znalazła przypadkowa osoba.Wiceszef MON w TVN 24 wskazał, że informacje dotyczące całej sprawy „w większości są ciągle niejawne”.„Błaszczak wprowadzał opinię publiczną w błąd”Pytany, czy to prawda, że ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak „mógł być wściekły” na Dowództwo Operacyjne RSZ, które miało nie przekazać mu informacji o rakiecie w polskiej przestrzeni powietrznej, Tomczyk odparł, że może stwierdzić, że „Mariusz Błaszczak wprowadzał opinię publiczną w błąd, mówiąc lub sugerując, że o kwestii rakiety dowiedział się dopiero w kwietniu”.– Będziemy informować o tej sprawie. Chciałbym, żeby opinia publiczna miała jawną i pełną informację, uważam, że to się opinii publicznej należy – zadeklarował wiceminister. Dodał, że pod nowym kierownictwem Dowództwo Operacyjne i Sztab Generalny informują o podobnych sytuacjach mogących stwarzać zagrożenie dla polskich obywateli.Błaszczak zapewniał, że nie został poinformowany o sprawieW maju ub.r. ówczesny szef MON Błaszczak oświadczył, że „procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego”, który nie poinformował jego ani odpowiednich służb o „obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej” kilka miesięcy wcześniej, w grudniu 2022.Ówczesny Dowódca Operacyjny RSZ gen. Tomasz Piotrowski, w reakcji na słowa szefa MON zaapelował później „o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy”.BBN podało wówczas, że informacje o sprawie, którymi dysponował prezydent Andrzej Duda „nie uzasadniały decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego”, a sam prezydent nie otrzymał żadnego wniosku o odwołanie któregoś z dowódców, mimo raportu MON, którego wnioski „wyraźnie wskazywały na zaniedbania” ze strony Dowódcy Operacyjnego.