W czasie jej odbicia doszło do wymiany ognia z porywaczami. O godz. 6.15 na wojskowej części warszawskiego lotniska Chopina wylądował w czwartek samolot z polską lekarką uwolnioną z rąk porywaczy w Czadzie. Resort dyplomacji podkreśla, że ogromne podziękowania należą się czadyjskim siłom bezpieczeństwa, które znacznie zaangażowały się w akcję odbicia Polki z rąk terrorystów. Lekarka wróciła do kraju na pokładzie wysłanego do stolicy Czadu samolotu polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.Doszło do wymiany ognia– Porywacze porzucili samochód z powodu braku benzyny, uciekali pieszo, doszło do wymiany ognia, na szczęście w żaden sposób nie została poszkodowana pani doktor. Została przewieziona do bazy wojskowym helikopterem – mówił o przebiegu akcji rzecznik MSZ Paweł Wroński.Na antenie TVP Info prof. Maciej Milczanowski z Uniwersytetu Rzeszowskiego podkreślał, że to rejon bardzo zdestabilizowany.– W Czadzie dochodziło do takich buntów ze strony różnego rodzaju grup militarnych, wojska, jest tam silna obecność Francji. Ktoś kto przebywa w tym miejscu dobrze, żeby miał takie rozeznanie, kto jest głównym czynnikiem politycznym w danym kraju – w Czadzie jest to Francja. Francuzi tutaj, z tego co wiem, odegrali znaczącą rolę w tym uwolnieniu pani (doktor) z niewoli – wskazał prof. Milczanowski. Co z porywaczami?Polska dyplomacja zauważa, że historia porwanej polskiej lekarki „to nie jest pierwszy przypadek”, a w ostatnim czasie miało miejsce „parę podobnych porwań” – których rozwiązanie przeprowadzono bez nagłośnienia w mediach.Szef BBN Jacek Siewiera wskazywał, że akcja odbicia zakładniczki była „dynamiczna” i „profesjonalna”. – Nie było strat po stronie francuskich operatorów, natomiast dwóch porywaczy zakończyło życie doczesne – przekazał szef BBN.