Była marszałek Sejmu przed komisją śledczą. Myślę, że gdybyśmy wszyscy odpowiedzialnie do tego podeszli, to przeprowadzilibyśmy wybory korespondencyjne 10 maja 2020 roku – powiedziała w środę na komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych była marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Jej zdaniem wybory nie odbyły się z powodu „spadających sondaży Małgorzaty Kidawy-Błońskiej” i szukania jej zastępstwa przez Koalicję Obywatelską. – Gdyby te notowania były wyższe, a nie niższe, to dzisiaj nie mielibyśmy tej komisji, bo państwo zrobilibyście wszystko, żeby te wybory 10 maja się odbyły – powiedziała Witek zwracając się do polityków dzisiejszej koalicji rządzącej. Marszałek Sejmu poprzedniej kadencji Elżbieta Witek (PiS) powiedziała przed komisją śledczą, że nikt nie wywierał na nią nacisków w sprawie wyborów korespondencyjnych. – Uważałam, że wybory korespondencyjne to jedyna możliwość, by Polacy mogli wziąć udział w wyborach w czasie pandemii – dodała. „Absolutnie nie wiem”Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO), pytał byłą marszałek Sejmu, kiedy i od kogo pierwszy raz usłyszała o pomyśle wyborów korespondencyjnych dla wszystkich głosujących. – Absolutnie nie wiem i nie pamiętam od kogo i kiedy dowiedziałam się o wyborach korespondencyjnych – powiedziała Witek.Pytana dlaczego Poczta Polska miała organizować wybory zamiast PKW odpowiedziała, że nikt nie wiedział jak długo potrwa pandemia Covid i jak sobie z nią poradzić. – Tak się składało, że w 2020 roku przypadał konstytucyjny termin wyborów prezydenta RP. W związku z tym 5 lutego, zgodnie z moimi kompetencjami, ogłosiłam termin wyborów, który miał przypadać 10 maja. To było zgodnie z konstytucją i ustawami – powiedziała Witek. Dodała, że później nastąpił wzrost zachorowań.Była marszałek Sejmu powiedziała, że nawet teraz, po czterech latach, nie zna żadnej opinii, jak zgodnie z konstytucją można było przeprowadzić wybory prezydenckie w czasie pandemii. Wcześniej biegły komisji, były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński mówił, że „można było poczekać do 6 sierpnia, kiedy nastąpiło opróżnienie fotela prezydenta i marszałek Sejmu w ciągu 14 dni musiał wyznaczyć termin wyborów”, który musiałby przypaść w ciągu 60 dni. W ocenie Hermelińskiego to wyjście, albo wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, to rozwiązania którym nie można zarzucić naruszenia konstytucji.Czytaj więcej: Były szef PKW przed komisją ds. wyborów korespondencyjnych [WIDEO]Ekspresowe tempo w Sejmie. Witek: Dziś robi się podobnieWitek pytana była o tempo prac nad ustawą o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r. przyjętą przez Sejm 6 kwietnia, która – jak zauważył Joński – była procedowana w ciągu trzech godzin. – To wszystko związane było z terminem wyborów 10 maja. To wszystko wynikało z terminów określonych w moim zarządzeniu – powiedziała.Pytana dlaczego nie zasięgnęła opinii komisji odpowiedziała: „mam prawo do takich działań jako marszałek Sejmu”. – Dzisiaj w Sejmie robi się bardzo podobnie albo jeszcze gorzej, nie widzę w tym nic złego. Wykonywałam wszystko zgodnie z regulaminem. Czas był potrzebny. Szybki czas na procedowanie ustaw był potrzebny – dodała.Na pytanie, czy ktoś sugerował jej, że Sejm powinien szybko pracować nad tą ustawą powiedziała, że nikt jej niczego nie sugerował. – Ja wiedziałam, że ustawa musi być procedowana szybko, chodziło o terminy, o których przed chwilą mówiłam – dodała. Witek powiedziała, że kierowało nią przede wszystkim zobowiązanie wynikające z konstytucji.„Zrobiliście wszystko, żeby te wybory się nie odbyły”Zapytana przez komisję, dlaczego – według niej – wybory korespondencyjne 10 maja 2020 roku się nie odbyły, była marszałek odparła: „Wszyscy pamiętamy tamten czas. Mogę tylko powiedzieć to, co było też wiedzą powszechną: spadające sondaże pani marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i próba zastąpienia jej innym kandydatem”.– Myślę, że gdyby notowania pani Kidawy-Błońskiej - kandydatki wtedy na prezydenta - były wyższe, a nie niższe, to dzisiaj nie mielibyśmy tej komisji, bo państwo zrobilibyście wszystko, żeby te wybory 10 maja się odbyły – powiedziała Witek zwracając się do polityków dzisiejszej koalicji rządzącej.Ale – jak dodała – „było zupełnie inaczej”. – Zresztą słyszałam wypowiedzi polityków ówczesnej opozycji o tym, że zrobią wszystko, żeby te wybory „wywalić”. To była też wiedza bardzo powszechna, o której także i tutaj na komisji była mowa – podkreśliła była marszałek Sejmu.Witek: Przed komisję powinni stanąć Trzaskowski, Kidawa-Błońska i BudkaDopytywana, czy według niej osoby, które mówiły, że „wywaliły” te wybory powinny ponieść odpowiedzialność prawną lub polityczną za te działania, Witek powiedziała, że takie osoby jak obecna marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski czy obecny szef MAP Borys Budka powinny stanąć przed tą komisją.– Myślę, że jeżeli chcielibyście państwo mieć pełny obraz tego, dlaczego do tych wyborów nie doszło, to uważam, że te osoby powinny być przez komisję wezwane – zaakcentowała Witek.