Ustalenia niezależnych mediów. Na celowniku styczniowej operacji służb Alaksandra Łukaszenki znalazły się osoby, które pisały listy do więźniów politycznych reżimu. Zatrzymani twierdzą, że liczba tych, których organy ścigania zamierzały „rozpracować” sięga 700 osób – donosi niezależny od władz portal Nasza Niwa, na który powołuje się Biełsat. 23 stycznia funkcjonariusze KGB przeprowadzili masowe rewizje, przesłuchania i zatrzymania krewnych i bliskich więźniów politycznych, a także byłych więźniów politycznych, niedawno zwolnionych z kolonii i pozostających w kraju – przypomina Biełsat.Zatrzymania zostały poprzedzone próbami włamania się na konta Telegram wytypowanych osób. Źródła podały, że liczba osób, które miały zostać „rozpracowane” przez służby sięgała 700 osób. Nie jest jednak jasne, czy dotyczy to całej Białorusi, czy konkretnego regionu.PrzesłuchaniaWiększość osób została zwolniona po stosunkowo krótkich przesłuchaniach. Śledczych interesowało przede wszystkim tym, z jakich źródeł więźniowie polityczni i ich rodziny otrzymują pomoc, a także kto systematycznie pomaga więźniom na Białorusi.Co najmniej jeden zatrzymany został oskarżony o otrzymywanie pieniędzy na swoją kartę kredytową, a następnie przekazywanie ich rodzinom więźniów politycznych, a także wysyłanie im paczek. Chociaż pieniądze nie pochodziły z funduszy, ale od przyjaciół i znajomych, osoba ta przebywa obecnie w areszcie tymczasowym.Większość osób zatrzymanych podczas obławy to starsze kobiety. Nie są one ani krewnymi więźniów politycznych, ani aktywistkami, ale po prostu w taki czy inny sposób pomagały więźniom politycznym. Najstarsza z zatrzymanych kobiet miała 82 lata.