Zdecydowane stanowisko. – Z każdej strony słyszę mnóstwo apeli i wskazówek, co powinienem zrobić (…). Zapewniam, że nie będę wykonywać poleceń ani Donalda Tuska, ani Jarosława Kaczyńskiego. Mnie wybrali Polacy. Mam zobowiązania wobec nich i nikogo innego – przekonuje Andrzej Duda. We wtorek w Pałacu Prezydenckim z inicjatywy Andrzeja Dudy odbyła się Rada Gabinetowa. Prezydent, jak zapewniano, oczekiwał rzeczowej, merytorycznej dyskusji o kluczowych sprawach dla Polski.Transmitowane na cały kraj wydarzenie szybko zmieniło się jednak w widowisko, w którym o uwagę widzów z mniejszym lub większym powodzeniem walczył premier Donald Tusk z Dudą właśnie. W części otwartej dla mediów Tusk skupiał się przede wszystkim na wątku podsłuchów i Pegasusa. – Odebrałem to jako polityczny spektakl, nic więcej – przekonywał Duda w wywiadzie dla portalu Interia, pytany o odbiór takiego, a nie innego doboru tematów przez premiera. Prezydent zapewniał, że w części zamkniętej posiedzenie było „zdecydowanie bardziej merytoryczne”, a „debata była dobra, bez niepotrzebnych wątków”. Wyraził także chęć, by podobne spotkania organizować również w przyszłości.Pytany o stosunki z Donaldem Tuskiem, Duda zapewniał, że z jego strony „nie ma żadnej otwartej wrogości”. – Nie chcę też toczyć żadnej wojny na górze. Istnieje za to poważny spór prawny między rządem a mną. To są dwie zupełnie różne sprawy – wyjaśnił.– I ja, i Donald Tusk zostaliśmy wybrani przez wyborców nie po to, by mieć wobec siebie jakieś uprzedzenia, lecz by realizować swoje zadania. Ja staram się je realizować w taki sposób, jakiego, w moim przekonaniu, oczekują ci, którzy oddali na mniej swój głos.Prezydent odpierał też argumenty, jakoby „realizował oczekiwania swojego obozu politycznego i Jarosława Kaczyńskiego”. – PiS jest dziś opozycją i jak każda partia ma swoje interesy polityczne, które stara się realizować jak potrafi. Z każdej strony słyszę mnóstwo apeli i wskazówek, co powinienem zrobić. A ja mam swoje prezydenckie obowiązki i prawie dziewięć lat doświadczenia w pełnieniu tej funkcji. I jeśli ktoś wyobraża sobie, że będę teraz wykonywał polecenia tej czy innej partii, to zapewniam, że nie będę wykonywać ani poleceń Donalda Tuska ani Jarosława Kaczyńskiego. Mnie wybrali Polacy i mam zobowiązania wobec nich i nikogo innego – tłumaczył.„Wyborcy wiedzą, czego się spodziewać” Prezydent Duda zapewnia, że jest gotów do rozmów z rządem Donalda Tuska. W każdej sprawie. Choć, jak podkreślił, ma swoje poglądy i w miarę możliwości będzie ich bronił. Jak choćby w kwestii pigułek „dzień po” czy kompromisu aborcyjnego. Pytany o to, czy zamierza złożyć podpis pod takimi ustawami, nie udzielił jednak jednoznacznej odpowiedzi. – Po pierwsze, do uchwalenia tych ustaw potrzebny jest konsensus w Sejmie. Niespecjalnie go widać, więc spokojnie poczekam na rozwój wydarzeń. Po drugie, oczywiście mam swoje poglądy i nigdy ich nie ukrywałem, więc moi wyborcy wiedzą, czego się mogą po mnie spodziewać – wyjaśnił.Podobnie sprawy się mają z reformami systemu sprawiedliwości. Rząd Tuska zapewnia, że chce przeprowadzić poważne zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa i Trybunale Konstytucyjnym, a prezydent Duda przekonuje, że jest skłonny do kompromisów. Całkowicie nieugięty pozostaje w sprawie statusu powołanych przez niego sędziów, których koalicja rządząca wzięła „na celownik”.– Status sędziów jest nienaruszalny. To jest fundament całego systemu i jeśli zaczniemy przy nim majstrować, to się to źle skończy nie tylko dla wymiaru sprawiedliwości, ale przede wszystkim dla obywateli. Do tego dopuścić nie można – przekonywał, dodając, że „nie ma żadnego problemu neosędziów”. – Są sędziowie, którzy zostali powołani decyzją prezydenta na wniosek KRS. Może wyjaśnię jeszcze, że to nie jest tak, że ja zgadzam się na każdą kandydaturę, która przychodzi z KRS i z automatu wręczam nominacje sędziowskie. To tak nie działa. Za każdym razem analizujemy szczegółowo dokumenty, przekazywane przez KRS i jest spore grono osób, które nominacji nie otrzymało mimo pozytywnej rekomendacji KRS. Uważam, że nienaruszalność decyzji prezydenta w zakresie powołań sędziowskich jest kluczowa z punktu widzenia stabilności państwa i ciągłości władzy.