Do miasta na północy Włoch zjechało w tym roku 35 tysięcy osób. 125 osób rannych – to bilans pierwszej w tegorocznym karnawale bitwy na pomarańcze w mieście Ivrea w Piemoncie na północy Włoch. Do miasta przyjechało z tej okazji 35 tysięcy osób, także wielu zagranicznych turystów. Jak relacjonują włoskie media, uczestnikom bitwy, którzy odnieśli różne obrażenia, udzielana była pomoc medyczna; sześć osób odwieziono na pogotowie. Bitwa została na jakiś czas przerwana, by umożliwić wjazd karetki po jednego z rannych.Wielu rannych, ale zabawa trwaOrganizatorzy poinformowali, że sprzedano ponad 17 tysięcy biletów dla widzów, którzy będą mogli obserwować pojedynki z bliska. Następne karnawałowe bitwy odbędą się w poniedziałek i wtorek.Tradycja tej batalii sięga średniowiecza. Jej uczestnicy dzielą się na drużyny, które obrzucają się tonami cytrusów. Tylko niektórzy mają specjalne kaski. Co roku bilans poszkodowanych jest wysoki. Każdego roku również powtarzany jest ten sam scenariusz, który jest połączeniem zabawy i użycia siły.Wielowiekowa tradycjaOdgrywane są sceny sprzed wieków, gdy córka młynarza została uprowadzona przez wojsko władcy. Na ulice i place wyjeżdżają wozy z „obrońcami władcy”, którzy rzucają pomarańczami w nacierający na nich tłum i sami nimi dostają.Zobacz także: Skandal na festiwalu w San Remo. Włosi kpią z Johna Travolty [WIDEO]