Wiceszef komisji ujawnia. Prace komisji rozpoczniemy od kwestii zakupu Pegasusa, a ta związana jest bezpośrednio z Ministerstwem Sprawiedliwości – powiedział wiceszef komisji Tomasz Trela (Lewica). Dodał, że w związku z tym należy sprawdzić, czy stan zdrowia Zbigniewa Ziobry pozwala na to, by stanął przed komisją. Prezydium komisji śledczej ds. Pegasusa poinformowało we wtorek, że pierwsze posiedzenie komisji odbędzie się 19 lutego. Trela wyjaśnił w rozmowie, że choć od powołania komisji minęły już dwa tygodnie, by rozpocząć prace, jej członkowie muszą przejść weryfikację ABW, uzyskać dostęp do tajnej dokumentacji i – na wniosek przewodniczącej Magdaleny Sroki – przejść profesjonalne szkolenie ABW z pracy z tego rodzaju dokumentami.– Dodatkowo na prezydium zgodnie stwierdziliśmy, że chcemy bardzo porządnie wszystko przeanalizować i przygotować wnioski dowodowe tak, by podczas pierwszego posiedzenia komisji powołać doradców, wskazać listę świadków i materiał dowodowy, o który wystąpimy – podkreślił wiceprzewodniczący.Trela wyjaśnił też, że niektóre materiały dowodowe zostaną przekazana komisji w terminie 7 dni, inne do 14 dni, a pozostałe do 21 dni. – Właśnie dlatego postanowiliśmy wystąpić o niektóre dokumenty z wyprzedzeniem – dodał.Przesłuchanie eksperta na początekPytany o to, czy wśród biegłych powołanych przez komisję znajdą się eksperci z kanadyjskiego ośrodka Citizen Lab, Trela odpowiedział, że choć decyzje w tej sprawie nie została jeszcze podjęta, to on sam będzie za tym optował. – Uważam, że powinniśmy rozpocząć prace komisji od wysłuchania eksperta, który w przystępny sposób wyjaśni czym jest Pegasus – oświadczył.Wiceszef komisji ocenił też, że biegli powinni być przesłuchiwani pomiędzy świadkami. – Sądzę, że dobrze byłoby konfrontować słowa świadków z opinią biegłych, bo dzięki temu będziemy mogli na bieżąco weryfikować zeznania – wyjaśnił.Pytany o to, do jakich instytucji planuje złożyć wnioski dowodowe, Trela wymienił m. Im. KPRM, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, CBA, ABW i Kolegium Służb Specjalnych. – Po różnych doniesieniach prasowych być może będziemy składać wnioski również do ugrupowań politycznych – dodał.Choć lista świadków zostanie stworzona podczas kolejnego posiedzenia komisji, w ocenie Treli, w grupie przesłuchiwanych jako pierwsi powinni znaleźć się była premier Beata Szydło, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik.– Powinniśmy też sprawdzić, czy stan zdrowia Zbigniewa Ziobry pozwala na to, by stanął przed komisją. Chcemy zacząć od kwestii zakupu Pegasusa, a ta związana jest bezpośrednio z Ministerstwem Sprawiedliwości – wskazał wiceszef komisji.Komisja śledcza ds. Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Będzie również badała, czy działania operacyjno-rozpoznawcze prowadzone z wykorzystanie Pegasusa wobec polskich obywateli były legalne, prawidłowe i celowe.Sąd zmiażdżył argumentację obrońców PegasusaWrocławski sąd apelacyjny uznał, że stosowanie systemu Pegasus nie jest zgodne z polskim prawem – napisała czwartkowa „Gazeta Wyborcza”.Rozpatrując sprawę funkcjonariuszki ABW Katarzyny T., oskarżonej o ujawnienie tajnych informacji swojemu byłemu koledze z pracy Robertowi J. wrocławski sąd apelacyjny miał – jak napisała czwartkowa „Gazeta Wyborcza” – zmiażdżyć argumentację obrońców systemu Pegasus.– Wrocławscy sędziowie uznali, że inwigilacja legalna nie była i to z dwóch powodów – czytamy. Pierwszym miał być fakt, że CBA odmówiło ujawnienia pełnej treści uzasadnienia o kontrolę operacyjną wysłanego do sądu niższej instancji. Drugim, że z zarejestrowane rozmowy T. i J. prowadzone były kilka miesięcy wcześniej niż zgoda na inwigilację.Według „GW” sąd wykluczył wersję, że CBA inwigilowało nie mając zgody. „Wersja - jaką przyjął wrocławski sąd - to taka, że Robert J. był inwigilowany Pegasusem” – informuje gazeta, cytując też jawną część uzasadnienia wyroku w tej sprawie. Podnosi ona m.in. kwestię, że inwigilacja nie może być bezterminowa, a takie możliwości daje właśnie izraelski system.„Wrocławski sąd apelacyjny doszedł do bezprecedensowego wniosku: polskie prawo nie zezwala na stosowanie takiego narzędzia” – czytamy.