Rośnie napięcie na Półwyspie Koreańskim. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Korei Południowej wezwało ambasadora Rosji w Seulu Gieorgija Zinowjewa w związku z wypowiedziami rzeczniczki MSZ w Moskwie Marii Zacharowej, która uznała, że Korea Płd. jest odpowiedzialna za rosnące napięcia na Półwyspie Koreańskim. 31 stycznia prezydent Korei Płd. Jun Suk-jeol potępił rozwój północnokoreańskiego programu broni nuklearnej. W reakcji Zacharowa powiedziała, że napięcie między obiema Koreami wynika „głównie z bezczelnej polityki Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, w tym Republiki Korei i Japonii”. – Seul wydaje się nie zdawać sobie sprawy, że dominująca pozycja Stanów Zjednoczonych bezpowrotnie odchodzi w przeszłość, a Południe może okazać się niczym więcej niż małą kartą przetargową w geopolitycznych grach Waszyngtonu – stwierdziła rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Poniżej poziomu rzecznika MSZ Ministerstwo spraw zagranicznych w Seulu nazwało te uwagi „niegrzecznymi, ignoranckimi i stronniczymi, poniżej poziomu rzecznika ministerstwa spraw zagranicznych kraju”. – Komentarze te ignorują oczywistą i obiektywną rzeczywistość groźnej retoryki Korei Północnej i ciągłych prowokacji, które eskalują napięcie na Półwyspie Koreańskim i w regionie – podkreślił południowokoreański resort. Seul podkreśla, że reakcja Moskwy na wypowiedź prezydenta Korei Płd. będzie miała jedynie negatywny wpływ na stosunki między obydwoma krajami.