Premier obecnie przebywa w Brukseli. Tu wszyscy mają nadzieję, że Viktor Orban pójdzie po rozum do głowy – mówi przed rozpoczęciem nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej premier Donald Tusk. Na briefingu w Brukseli podkreślił, że ma „sporo problemów do rozwiązania” w kraju, więc nie chce tracić czasu na uczestniczenie „w cynicznej grze Orbana”. Unijni przywódcy szukają porozumienia ws. pakietu pomocy Ukrainie w wysokości 50 mld euro. Tusk był pytany m.in. o to, czy podtrzymuje wtorkową wypowiedź o ewentualnym skróceniu kadencji Sejmu. „Prezydent decyzję podjął – podpisał budżet, więc z mojego punktu widzenia jako premiera nie ma większych problemów – mamy budżet, państwo będzie normalnie funkcjonowało” – odpowiedział premier.Podkreślił, że nie chce kilka miesięcy po wygranych wyborach ponownie rozpoczynać „wielkiej kampanii". – Mamy za dużo roboty – dodał.– Bardzo wyraźnie chciałem podkreślić, że jeśli nie da się rządzić, bo prezydent będzie przeszkadzał i jeśli będą chcieli wcześniejszych wyborów, to je dostaną. Ale nie sądzę, żeby tam był jakiś entuzjazm po stronie PiS do idei rozwiązania parlamentu i wcześniejszych wyborów – powiedział szef rządu. – Na koniec dnia - tak mi się wydaje - dadzą Polsce spokój z tymi dziwnymi pomysłami. Natomiast martwi mnie to, że prezydent zapowiada de facto, że ma zamiar do końca swojej kadencji przeszkadzać – powiedział Tusk. Według Tuska, Andrzej Duda „źle zaczął prezydenturę – od zdewastowania systemu prawa w Polsce i niestety źle kończy prezydenturę”.Zgodnie z konstytucją Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów, czyli potrzebnych jest do tego 307 głosów. Skrócenie kadencji Sejmu oznacza też skrócenie kadencji Senatu. Projekt uchwały ws. skrócenia kadencji może złożyć: prezydium Sejmu, komisja sejmowa lub grupa 15 posłów.