Szef rządu bierze udział w nadzwyczajnym szczycie Rady Europejskiej. Tu wszyscy mają nadzieję, że Viktor Orban pójdzie po rozum do głowy – mówi przed rozpoczęciem nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej premier Donald Tusk. Na briefingu w Brukseli podkreślił, że ma „sporo problemów do rozwiązania” w kraju, więc nie chce tracić czasu na uczestniczenie „w cynicznej grze Orbana”. Unijni przywódcy szukają porozumienia ws. pakietu pomocy Ukrainie w wysokości 50 mld euro. Czwartkowy szczyt unijnych przywódców ma celu przełamanie impasu wokół sprzeciwu Węgier w sprawie czteroletniego planu pomocy finansowej dla Ukrainy w wysokości 50 miliardów euroW grudniu 2023 r. zgodę na wsparcie Kijowa zablokowały właśnie Węgry. Premier Viktor Orban domaga się prawa weta przy zatwierdzaniu wydatków dla Ukrainy na każdy kolejny rok. Tusk: Orban został sam– Wydaje mi się, że dzisiaj jest ten moment, kiedy Orban musi zobaczyć, że skończyła się przestrzeń na jakiekolwiek gry i cyniczne pomysły. Albo jest „w”, albo „poza” – politycznie. Mam nadzieję, że będziemy w stanie go przekonać; ale też wszyscy już mamy dość marnowania czasu – powiedział w czwartek mediom premier Donald Tusk.– Ja nie chcę tu spędzać dni, tygodni, żeby uczestniczyć w tej grze Budapesztu i Viktora Orbana. I dlatego to on musi wyciągnąć wnioski z tego faktu, że jest naprawdę sam na scenie z tym swoim proputinowskim nastawieniem – dodał premier.Ocenił, że „nie ma pewnie sojuszników idealnych”, ale „dziś albo jest się po stronie Ukrainy przeciwko Rosji w tym konflikcie, albo po stronie Rosji”.Przed wejściem na obrady unijnego szczytu Tusk powiedział zagranicznym dziennikarzom, że jest bardzo dużo rzeczy do omówienia, ale „to, co potrzebne nam dzisiaj, to poczucie zjednoczenia w sprawie Ukrainy i rosyjskiej agresji”. „Nie ma planu B”Odpowiadając na kolejne pytania dziennikarzy, premier Tusk ocenił, że nie ma planu „B” i dodał, że Orban musi zdecydować, czy Węgry „to część naszej społeczności, czy nie”.– Stanowisko Viktora Orbana jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa i myślę, że jest to nie do przyjęcia, dlatego myślę, że musimy pomyśleć o wszystkich możliwych środkach i konsekwencjach na przyszłość, ale może nie dziś – dodał.