Dron miał sprawdzić szczelność termiczną budynku. W ręce bielańskich kryminalnych wpadł mężczyzna, który dwukrotnie z wiatrówki strzelał do latającego drona. Prawdopodobnie nie wiedział, że operatora z bezzałogową maszyną wynajęła… jego spółdzielnia mieszkaniowa. Niezależnie od powodów awanturnikowi grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Kilka dni temu spółdzielnia mieszkaniowa z Bielan zleciła firmie zewnętrznej sprawdzenie szczelności izolacji. Usługa miała być wykonana przy użyciu drona z kamerą termowizyjną.– Zleceniodawca rozpoczął wykonywanie usługi, gdy po chwili usłyszał cichy odgłos przypominający strzał, zaraz po tym kolejny strzał i komunikat o uszkodzeniu drona i awaryjnym lądowaniu. Chwilę później, kilka centymetrów od drona, z 7. piętra na ziemię upadła torebka foliowa z wodą – przekazała podinsp. Elwira Kozłowska z bielańskiej policji.Strzelec z wiatrówką uchwycony przez kameręDron zarejestrował moment obu strzałów, które – jak się okazało – oddał z wiatrówki jeden z mieszkańców bloku. Sprawa została zgłoszona na policję, która zatrzymała 42-latka. Mężczyzna usłyszał zarzut uszkodzenia mienia. Wartość strat oszacowano na kwotę 45 tysięcy złotych.Jak wskazuje policja, teraz podejrzanemu grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.Zobacz także: Obiecany autobus po prostu nie przyjechał. „Może za tydzień”