W Anglii sobie… nie poradzili. Wolverhampton Wanderers wygrało na wyjeździe 2:0 z West Bromwich Albion w meczu czwartej rundy Pucharu Anglii. Mecz został przerwany na ponad pół godziny z powodu starć z udziałem kibiców obu drużyn. Goście, występujący o klasę wyżej (Premier League) niż gospodarze (Championship), objęli prowadzenie już w pierwszej połowie, za sprawą Pedro Neto. Gdy Matheus Cunha wyprowadził „Wilki” na dwubramkowe prowadzenie w 78. minucie, doszło do starć na trybunach. Okazało się, że wśród kibiców gospodarzy znajdowali się też fani gości, którzy żywiołowo cieszyli się z bramki. To nie spodobało się rozwścieczonym sympatykom West Bromu.Sytuacja eskalowała a grupki kibiców wdarły się na boisko, zmuszając zawodników do opuszczenia boiska. Po 38 minutach gracze wrócili na boisko i mecz został wznowiony. Rezultat nie uległ już zmianie. „Oczywiście jesteśmy rozczarowani jakimkolwiek tego typu incydentem” – powiedział szkoleniowiec West Brom Carlos Corberan. „Niestety, mecz został przerwany przez ten incydent i teraz nie możemy rozmawiać o fantastycznej atmosferze, którą stworzyli nasi kibice. Jesteśmy tym całkowicie rozczarowani” – dodał.Menedżer Wolves Gary O'Neil nazwał zamieszanie „naprawdę rozczarowującym”.„Do tego momentu był to dobry mecz przy wspaniałej atmosferze. Wiem, że rodziny zawodników West Brom znajdowały się w tym obszarze, to budzi niepokój. Naprawdę mam nadzieję, że u wszystkich wszystko w porządku” – dodał O’Neil.Policja nie poinformowała jeszcze o liczbie poszkodowanych w zajściu. Wiadomo natomiast, że kilkudziesięciu prowodyrów zostało już ujętych