Polka na pewno pozostanie liderką cyklu. Jest pewnym, że Iga Świątek pozostanie liderką rankingu WTA po Australian Open, mimo nieudanego turnieju. W sobotę okaże się, jak dużą będzie jej przewaga nad drugą Aryną Sabalenką - w kontekście następnych zawodów może mieć to niebagatelne znaczenie. Po ciężkich przeprawach z Sofią Kenin i Danielle Collins, Polka nieoczekiwanie nie sprostała 19-letniej nowicjuszce, Lindzie Noskowej już w trzeciej rundziej turnieju w Melbourne. Raszyniance najwyraźniej niezbyt odpowiada otwarcie sezonu zawodami wielkoszlemowymi, bowiem tylko raz udało jej się dotrzeć do półfinału Australian Open. Rok temu, przygodę na Antypodach zakończyła na czwartej rundzie i to jest największy plus... tegorocznych zmagań, bowiem Świątek zostanie odjętych tylko 110 punktów rankingowych.Dużo więcej stracić może ubiegłoroczna triumfatorka. Aryna Sabalenka mknie jednak przez turniej jak burza – w finale zameldowała się bez straty ani jednego seta. Tam zmierzy się z Chinką Qinwen Zheng i będzie żęlazną faworytką spotkania, ale jeśli przegra, to od jej dorobku odejmie się aż 700 punktów. Wówczas, jej strata do Świątek będzie wynosić 1565 „oczek”.Niestety dla Polki, bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wygrana Białorusinki i zmniejszenie przez nią straty do 865 punktów, a to wobec terminarza w lutym bardzo zła wiadomość. Świątek będzie bowiem bronić 1000 punktów za zeszłoroczne zwycięstwo w Dausze i 650 za finał w Dubaju. Każde potknięcie może się okazać kosztowne w kontekście zachowania pozycji liderki WTA.W czołówce rankingu dojdzie też do innych zmian. Coco Gauff awansuje na trzecią pozycję kosztem Jessiki Peguli i Jeleny Rybakiny, a Zheng wskoczy na co najmniej siódmą lokatę (może być szósta, jeśli wygra finał AO). Dzięki udanemu występowi Magdalena Fręch zaliczy awans na rekordową, 51. pozycję, z kolei Magda Linette straciła wiele punktów z ubiegłorocznego półfinału, przez co spadnie aż na 56. miejsce.