Thriller w Australii. Co to był za mecz! Świątek przegrywała już 1:4 w trzecim secie i wydawało się, że tylko minuty dzielą ją od pożegnania z Australią. Wrzuciła jednak wyższy bieg, wygrała pięć gemów z rzędu i awansowała. – Nie wiem, jak to się stało. Myślami byłam już na lotnisku – przyznała z rozbrajającą szczerością. Takie mecze budują na lata. Takie mecze często są początkiem wielkich historii, którą – co do tego nikt nie ma wątpliwości – Świątek może napisać w Australii. Polka przegrywała w trzecim secie 1:4, potem 2:4 i 0:40 przy własnym podaniu, była bardzo blisko tego, by sensacyjnie odpaść już w 2. rundzie, sprawiając sobie i kibicom ogromny zawód. Ale wygrała. Wygrała pięć gemów z rzędu, wybijając Danielle Collins z głowy marzenia o awansie. – Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak to się stało. Myślami byłam już na lotnisku – przyznała w pomeczowym wywiadzie, wyraźnie roześmiana. – Widziałam, że rywalka gra niemal perfekcyjny mecz i każdej zawodniczce na świecie byłoby trudno ją ograć. Musiałam wspiąć się na wyżyny, co się ostatecznie udało, dlatego jestem z siebie bardzo dumna – wyznała.Prowadząca rozmowę zwróciła uwagę na niesamowite tempo, w jakim toczył się mecz. – Gdy poczułam, że jestem na optymalnym poziomie, Danielle zaczęła nagle grać dwa razy szybciej. Nie wiedziałam, co się dzieje, jak na to zareagować... W końcu uznałam, że nie mogę tylko patrzeć na to, co robi rywalka. Skoncentrowałam się na sobie i jakoś się udało – cieszyła się półfinalistka Australian Open z 2022 roku. Kawa i chleb bananowyIga odniosła się też do potencjalnych problemów z kolanem: cały mecz grała w specjalnej opasce na lewej nodze. – Mam je już od turnieju w Cancun, to żadna tajemnica. Nie ma to wielkiego wpływu na moją grę, zachowujemy po prostu środki ostrożności. Pytana o plany na najbliższe godziny, wyznała w swoim stylu: „kawa flat-white na kozim mleku i – gdy trenerzy nie będą patrzeć – chleb bananowy.”W trzeciej rundzie, już pojutrze, Polka zagra z 19-letnią Czeszką Lindą Noskovą.