Kilka słów po wygranej. Po zwycięstwie w 1. rundzie wielkoszlemowego Australian Open Hubert Hurkacz przyznał, że choć pokonany przez niego Omar Jasika zajmuje dopiero 343. miejsce w światowym rankingu, to postawił zaciekły opór. „Nie był to przyjemny rywal” -- zaznaczył polski tenisista. Dziewiąty w zestawieniu wrocławianin wygrał z kwalifikantem reprezentującym gospodarzy 7:6 (7-4), 6:4, 6:2, ale szczególnie w pierwszym secie nie było widać różnicy klas, o jakiej mogłaby świadczyć pozycja obu tenisistów w rankingu ATP.– To pierwsza runda Wielkiego Szlema. Wiele było spotkań, w których na papierze zawodnicy są dalej sklasyfikowani, a są bardzo wyrównane. Każdy zawsze daje z siebie wszystko, a szczególnie Australijczycy dobrze grają w Australii, więc cieszę się z tego, że dziś wygrałem – skomentował Hurkacz.Rozstawiony z numerem dziewiątym Polak przyznał też, że nie najlepiej spisywał się na początku spotkania.– Nie był to przyjemny rywal. Sporo mieszał, dobrze poruszał się po korcie. Ja generalnie lubię grać z zawodnikami leworęcznymi, ale na początku psułem dużo returnów – zaznaczył.Jednocześnie ocenił, że jest różnica pomiędzy poszczególnymi kortami w Melbourne.– Trochę inaczej gra się na każdym korcie. Te zamknięte są na pewno dużo wolniejsze od otwartych, szczególnie od +siódemki+ w górę, gdzie korty są naprawdę małe. A piłki tak naprawdę... normalne są – dodał z uśmiechem. W drugiej rundzie Hurkacz ponownie zmierzy się z zawodnikiem z kwalifikacji - Czechem Jakubem Mensikiem, który zajmuje 143. pozycję na świecie.