Polacy przegrali z Norwegią i Słowenią. Debiutująca w mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych drużyna Wysp Owczych w poniedziałek (g. 18.00), w Berlinie, będzie rywalem Biało-Czerwonych. Polacy nie mają już szans na awans do dalszych gier. Wyspiarze w przypadku wygranej będą musieli liczyć na zwycięstwo Słowenii nad Norwegią. Farerowie będą 67. reprezentacją w historii, która wpisze się w grafik występów Polaków. Wyspy Owcze do finałów Euro 2024 dostały się rzutem na taśmę, z trzeciego miejsca w grupie. Zostały sklasyfikowane za Austrią i Rumunią, a przed Ukrainą. Eliminacje zakończyły się osiem miesięcy temu. Od tamtej pory zespół duńskiego szkoleniowca Petera Bredsdorffa-Larsena okrzepł w boju i prezentuje się coraz lepiej.O szybkim zdobywaniu doświadczenia przez jeden z najmłodszych zespołów turnieju (średnia wieku 24,5 lat) świadczą wyniki w tegorocznym Euro. Farerowie w pierwszym występie przegrali po walce ze Słowenią 29:32, ale już w kolejnym zremisowali 26:26 z innym czołowym zespołem ostatnich lat - Norwegią. Bramkę na wagę punktu w finałowych sekundach z rzutu karnego zdobył Elias Ellefsen a Skipagotu (THW Kiel).- Za bardzo wtedy nie miałem czasu na rozmyślania. Chciałem tylko zdobyć bramkę - przyznał 21-latek. A Skipagotu śmiał się na pytanie czy zna wszystkich kibiców, którzy przyjechali z jego ojczyzny na turniej do Niemiec. W sumie to blisko 8 tys. osób. "Większość znam, na trybunach była również moja mama (Gunn Ellefsen jest prezydentem farerskiej federacji - PAP). Wiem tylko, że bardzo się denerwowała" - mówił bezpośrednio po meczu z Norwegią.- Stawka meczu z Wyspami Owczymi jest duża - przyznał trener polskiej drużyny Marcin Lijewski. Chodzi nie tylko o zakończenie występów w ME zwycięstwem, ale przede wszystkim o rozstawienie w losowaniu kwalifikacji mundialu 2025.