Słaby mecz. Reprezentacja Polski przegrała ze Słowenią 25:32 (14:20) i straciła szansę na awans do fazy pucharowej mistrzostw Europy w piłce ręcznej. Biało-Czerwonym został jeszcze „mecz o honor” z Wyspami Owczymi. Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor... Szablon znany z wyczynów piłkarskiej reprezentacji Polski tym razem trzeba przyłożyć również do szczypiornistów. Po wysokiej, spodziewanej porażce z Norwegią (21:32) na inaugurację zmagań, ze Słoweńcami graliśmy o „być albo nie być” wśród najlepszych. Niestety, dość szybko okazało się, że... „nie być”. Do stanu 9:9 wydawało się, że to może być wyrównany, ekscytujący mecz. Potem jednak wszystko się rozsypało. Słoweńcy groźnie kontrowali, zaliczyli kilka cennych przechwytów, a gdy przyszło nam gonić wynik, kleju na rękach było jakby coraz mniej. Pojawiły się nerwy, niedokładność, zabrakło liderów, zabrakło – nade wszystko – doświadczenia i umiejętności. Rywale byli po prostu lepsi, a Polakom przyszło cieszyć się z małych, pięknych rzeczy. Jak ten gol Michała Olejniczaka: Szans na awans do fazy pucharowej już najpewniej nie mamy (wychodzą po dwie najlepsze drużyny, trudno sobie wyobrazić porażkę Norwegii z Wyspami Owczymi), ale nie żegnamy się jeszcze z turniejem. W poniedziałek o godz. 18:00 zagramy z Wyspami Owczymi o trzecie miejsce w grupie.