Politycy dogadywali się z neonazistami. Za Odrą przybywa głosów domagających się delegalizacji partii Alternatywa dla Niemiec. Dyskusję na ten temat ożywiły informacje o tajnym spotkaniu w Poczdamie, gdzie politycy AfD mieli omawiać plany wydalenia milionów ludzi z Niemiec. Oni sami twierdzą, że stali się ofiarami kolejnej „medialnej nagonki”. Do spotkania doszło w listopadzie zeszłego roku w jednym z poczdamskich hoteli. Uczestniczyli w nim politycy ze ścisłej czołówki AfD, a także osoby kojarzone ze środowiskiem neonazistowskim, które znalazły się na celowniku kontrwywiadu. Według mediów dyskutowano o sposobach wydalenia z kraju milionów migrantów.Irytację wzbudziła wiadomość, że nakazom deportacji mieliby podlegać także obcokrajowcy, którzy posiadają już niemieckie obywatelstwo. Liderka AfD Alice Weidel zaznaczyła, że obecnie każda partia w RFN zastanawia się nad zaostrzeniem prawa azylowego, a pozostałe informacje są „częścią wymierzonego w nią spisku”. – Szeregi AfD zasila wielu imigrantów z niemieckim paszportem – odparła.Radykalizacja poglądówKrążące w sieci informacje wystarczyły jednak, aby ściągnąć na AfD wyrazy oburzenia i wznowić dyskusję o jej delegalizacji. – Ostatnie kryzysy popchnęły ją ku zradykalizowaniu poglądów i rozszerzeniu nienawiści do obcych – uważa szef Bawarskiego Krajowego Urzędu Ochrony Konstytucji Burkhard Körner.Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w listopadowym spotkaniu w Poczdamie uczestniczyło też kilku posłów chadecji. – Jeśli to prawda, nasza reakcja będzie szybka i stanowcza – powiedział sekretarz generalny CDU Carsten Linnemann.We wrześniu odbywają się wybory landowe w Saksonii, Turyngii i Brandenburgii, gdzie AfD ma szansę na zdobycie większości bezwzględnej.