Lai Ching-te był wiceprezydentem. Obecny wiceprezydent Tajwanu Lai Ching-te zwyciężył w sobotnich wyborach prezydenckich w tym kraju, pokonując Hou You-ih (KMT) i Ko Wen-je (TPP) – wynika ze wstępnych rezultatów głosowania, podawanych przez tajwańskie stacje telewizyjne. Komisja wyborcza formalnie nie ogłosiła jeszcze wygranej Laia. W ocenie części niezależnych ekspertów Chiny, które uważają ten kraj za część swojego terytorium, mogą wykorzystać wynik wyborów jako pretekst do rozpoczęcia wojny. Lai Ching-te, startujący z ramienia rządzącej Demokratycznej Partii Postępowej (DPP), sprawujący od czterech lat funkcję wiceprezydenta u boku Tsai Ing-wen, zwyciężył w sobotnich wyborach prezydenckich, zdobywając 40 proc. głosów.Rywale Laia, Hou Yu-ih z największej tajwańskiej partii opozycyjnej, Partii Nacjonalistycznej (Kuomintang, KMT), Ko Wen-je z małej Tajwańskiej Partii Ludowej (TPP) uznali swoje porażki podczas przemówień na wiecach, w których pogratulowali Laiowi.Wybory rozpoczęły się o godzinie 8 czasu lokalnego (10 czasu polskiego). Lokale wyborcze otwarte były do godziny 16 czasu lokalnego (9 czasu polskiego). Jednocześnie z wyborami prezydenckimi na Tajwanie odbywały się wybory do jednoizbowego parlamentu Yuanu Legislacyjnego. W obu przypadkach kadencja trwa cztery lata.Pretekst do wojny?Eksperci oceniają, że wynik wyborów może być dla Pekinu pretekstem do inwazji. Chodzi przede wszystkim o zwycięstwo w wyborach prezydenckich wiceprezydenta Lai Ching-te, który opowiada się za wzmocnieniem oficjalnych kontaktów ze Stanami Zjednoczonymi i wymuszeniem na Pekinie rezygnacji z pretensji terytorialnych. Większość mieszkańców Tajwanu nie jest zainteresowana przejściem pod władzę Pekinu, a rząd w Tajpej zapowiada obronę demokracji i wolności.Ekspert zajmujący się dalekim wschodem Artur Haritonow tłumaczy, że Chiny przed agresją na Tajwan może powstrzymać pełna solidarność i współdziałanie trzech potęg gospodarczych w tym regionie, czyli Korei Południowej, Japonii i Stanów Zjednoczonych. – Ten trójkąt Stany Zjednoczone, Japonia, Korea musi zadziałać bezbłędnie. Jedno, czego nie ma Ameryka, to czas. Chiny chcą to wykorzystać, aby zdążyć nim ta architektura bezpieczeństwa w pełni zadziała. Dlatego istnieje niebezpieczeństwo, że 2024 roku może dojść do napaści – podkreśla ekspert.Stany Zjednoczone, podobnie jak większość państw świata, nie utrzymują z Tajwanem formalnych stosunków dyplomatycznych, ale uznawane są za jego największego sprzymierzeńca i dostarczają uzbrojenie, a wewnętrzne prawo obliguje Waszyngton do pomocy Tajwanowi w razie zagrożenia z zewnątrz.