#MeToo. Coraz mniej osób zgłasza przypadki molestowania seksualnego w pracy w branży filmowej – wynika z raportu The Hollywood Commission. Powodem nie jest jednak wprowadzenie skutecznych procedur chroniących pracowników przed przemocą. Wprost przeciwnie. Respondenci ujawnili, że milczą na temat doznanych krzywd, gdyż oprawcy nie są pociągani przez zwierzchników do odpowiedzialności. W 2017 roku, w reakcji na powstanie ruchu społecznego #MeToo, amerykańska producentka filmowa Kathleen Kennedy i ceniona prawniczka Nina Shaw założyły organizację The Hollywood Commission. Jej celem jest przeciwdziałanie przemocy na tle seksualnym i innym formom wyzysku w branży filmowej. – Chcemy promować dobre praktyki i kreować systemowe zmiany, dzięki którym w naszej branży zapanuje kultura szacunku i wzajemnego wsparcia – mówi o misji organizacji jej przewodnicząca Anita Hill.The Hollywood Commission opublikowała tymczasem wyniki przeprowadzonego przez siebie badania na temat nadużyć w środowisku filmowym, w którym udział wzięło ponad 5 tys. osób. 31 proc. uczestników ankiety wyznało, że nigdy nie zgłosiło przypadku molestowania seksualnego w miejscu pracy. Myli się jednak ten, kto sądzi, że sytuacja w Hollywood uległa poprawie, a prowadzone procedury skutecznie chronią pracowników przed przemocą. Do owej przemocy wciąż dochodzi – po prostu nie jest ona zgłaszana.Ogrom pracy do wykonaniaRespondenci ujawnili, że milczą na temat doznanych krzywd, gdyż oprawcy z reguły nie są pociągani przez zwierzchników do odpowiedzialności. Aż 71 proc. ankietowanych nie wierzy w to, że sprawca molestowania zostanie ukarany – zwłaszcza, jeśli piastuje wysokie stanowisko.„W ciągu ostatnich lat znacząco pogorszyło się postrzeganie kwestii ponoszenia konsekwencji przez osoby stosujące przemoc seksualną w miejscu pracy. Problem jest dotkliwy, i to w całej branży – nie tylko w produkcjach niezależnych, gdzie brakuje odpowiednich struktur, ale także w dużych wytwórniach” – wskazano w raporcie.Przewodnicząca The Hollywood Commission podkreśla, że choć dostrzega pozytywne zmiany, jakie dokonują się na tym polu, środowisko filmowe wciąż ma do wykonania ogrom pracy. – W wielu organizacjach dało się zaobserwować, że dzięki zwiększonej świadomości ludzie jednoczyli się we wspólnych działaniach na rzecz wyeliminowania dyskryminacji i molestowania seksualnego. W wielu miejscach przypadki nadużyć nie są jednak traktowane z należytą powagą. Aby system działał prawidłowo, ludzie muszą czuć, że ich głosy zostaną wysłuchane, a osoby stosujące przemoc nie są bezkarne – komentuje Hill.