Prezes PiS ostrzegł, że Polsce grozi utrata suwerenności. W sobotę prezes Jarosław Kaczyńskim mówił w Krakowie o centralizacji Unii Europejskiej. Prezes PiS ostrzegł, że obecnie chce się pozbawić część państw suwerenności i odebrać im prawo do decydowania o samym sobie. Jak się się wyraził „Unia chce wprowadzić terror ekonomiczny poprzez wysokie kary” i umożliwić dominację Niemcom i Francji. – W związku z naszym położeniem geograficznym Polska będzie pod niemieckim wpływem – powiedział. Publikujemy pełny tekst wystąpienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Całe przemówienie prezesa PiS Jarosława KaczyńskiegoPani marszałek, pani premier, panie premierze, panie prezesie, wszyscy dostojni goście, koleżanki i koledzy, szanowni państwo. Rzeczywiście, tak jak przed chwilą usłyszeliśmy, dziś mamy szczególną sytuację, inną niż rok temu, inną niż dwa lata temu. Wtedy mówiłem tutaj o przeszłości, o tym, jak odzyskiwaliśmy niepodległość, co było tym elementem najważniejszym tego, co zostało uzyskane, czyli dla zbudowania rozległego, znaczącego państwa Polskiego. Dzisiaj muszę z bólem powiedzieć, że trzeba mówić o innych sprawach, trzeba mówić nie o tym, co było, chociaż to ciągle ważne i ciągle do tego doświadczenia trzeba się odwoływać, ale o tym, co będzie, a w każdym razie może być, co jest już przygotowywane. Nasi przeciwnicy, choćby dzisiaj zapierali się, twierdzili, że nie będzie żadnych zmian w traktatach europejskich, przynajmniej w jednej audycji tak to wyglądało. Otóż jest zupełnie inaczej. Jest zupełnie inaczej, podobnie jak to było po przegranej planu stworzenia tzw. Konstytucji Europejskiej, to był rok 2005, a sam projekt powstał w 2004. Jak to było przed Traktatem Lizbońskim i tym razem twórcy tego przedsięwzięcia powołują się na konieczność rozszerzenia Unii, na twierdzenie, że czym Unia jest bardziej rozbudowana, jest w sensie ilości członków, tym bardziej skomplikowana powinna być władza szersza, głębsza, etc. Otóż, chciałbym zacząć od tego, to jest kłamstwo. Jest wiele książek na ten temat, tego rodzaju elementy jak zwiększenie ilości państw, co pokazują choćby ostatnie lata, sprawa wojny ukraińskiej. To nie jest żadna przeszkoda w sprawnym zarządzaniu Unii. Prawdziwe przyczyny zmian traktatówGdyby do dziś dnia obowiązywał Traktat Nicejski, to z całą pewnością nie byłoby tutaj nic takiego, co by przeszkodziło w tym zarządzaniu. Chodzi o zupełnie inne sprawy, o zupełnie inne przyczyny, ale zanim do nich przejdę, pozwólcie państwo, że w kilku słowach postaram się wytłumaczyć, na czym całe przedsięwzięcie polega. O co tutaj chodzi i jak to postępowało. Zaczęło się od konferencji na temat przyszłości Europy. To już był 2021, to postanowiono po wyborach 2019 roku. Konferencja, to było 800 osób z różnych krajów Unii Europejskiej, a jej przebieg, a także dobór tych, którzy byli członkami, uczestnikami tej konferencji, no naprawdę dokładnie przypominał to wszystko, co działo się choćby u nas w Polsce w PRL-u za czasów komunistycznych. Całkowicie ustawione, nie mającej nic wspólnego z czymś, co by można było określić jako autentyczna reprezentacja mieszkańców, obywateli Unii Europejskiej. Tam, także z udziałem ekspertów, którzy pracowali, oddzielnie przygotowano pewne dyrektywy, pewne kierunki działania, ale realnie, na poważnie, sprawa zaczęła się od pracy Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego. Ta Komisja Konstytucyjna opracowała już, i to zostało przyjęte w głosowaniu, zupełnie konkretny plan. Ten Plan ma być 22 listopada przyjęty przez Parlament Europejski. Później ma być jeszcze spotkanie Rady Europejskiej, powtarzam, nie Rady Europy tylko Europejskiej do spraw ogólnych. Później, właśnie ta Rada przekaże sprawę do Rady Europejskiej, czyli tej, gdzie mamy przedstawicieli, najwyższych przedstawicieli państw, więc prezydentów lub premierów. U nas reprezentuje Polskę pan premier Morawiecki Otóż tam nie będzie zasady jednomyślności. Rzecz ma być skierowana do tzw. konwentu, to są przedstawiciele poszczególnych państw europejskich, przedstawiciele Komisji Europejskiej i przedstawiciele Parlamentu Europejskiego. No i stamtąd ma to przejść na tzw. konferencję międzynarodową, tam już będzie zasada jednomyślności. No i wreszcie do ratyfikacji, a dla obecnego stanu prawnego muszą to ratyfikować wszystkie państwa. I później po tej ratyfikacji będzie to złożone u odpowiedniego urzędnika, odpowiedniej instytucji Unii Europejskiej i wtedy ten proces zostanie zakończony. Nadużycia w unijnej Komisji Spraw KonstytucyjnychOn trwa. Jest przewidziany, są przynajmniej ogólnie zarysowane terminy, chociaż nie ma terminu ostatecznego. Mogę tylko powiedzieć, że jeżeli chodzi o pracę nad kolejnymi traktatami, a było ich począwszy od powołania Unii Europejskiej kilka, bo był Amsterdamski. Była ta próba z konstytucją. Był Nicejski jeszcze przedtem, no i w końcu mamy Lizboński, i te prace trwały od roku do dwóch. Czasem dwa lata, czasem rok, no tu już, jeżeli liczyć tą konferencje na temat przyszłości Unii Europejskiej, to już dwa lata mamy, nawet nieco więcej niż dwa lata, więc trudno powiedzieć, kiedy to się skończy, ale z całą pewnością mamy tutaj pośpiech. Na tym polegają zaproponowane zmiany. Otóż jest ich bardzo dużo. To jest łącznie 267 zmian w obydwu traktatach europejskich, czyli Traktacie o Unii Europejskiej i Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. A więc nie nowy traktat, ale bardzo daleko idące, jeszcze raz użyję tego samego słowa, zmiany. A raport, który ma przyjąć Parlament Europejski składa się z 42 artykułów i załącznika, gdzie jest reszta tych zmian. Raport jest tak jak i to wszystko co dzieje się w tej sprawie, pewnego rodzaju nadużyciem, żeby nie użyć słowa oszustwem, bo te 42 artykuły nie oddają do końca tego wszystkiego, co jest. W pracy Komisji było też oczywiste nadużycie. Najpierw przyjęto, że będzie to konsensualnie, czyli w zgodzie, jednomyślnie jeżeli chodzi o reprezentantów pięciu, bo szósta nie została, ta najbardziej skrajna, nie została dopuszczona do tej Komisji, do tych obrad. A następnie wyłączono z tego EKR, czyli tą grupę, w której my jesteśmy, czyli było to na zasadzie, że jednomyślność, ale minus jeden. Minus jeden i dzięki temu można było wbrew protestom naszego reprezentanta pana posła Saryusz-Wolskiego, tego rodzaju przedsięwzięcia, tego rodzaju propozycje, o których za chwilę zaprezentować. Mamy tutaj dwa elementy podstawowe. Budowanie hegemoniiPierwszy element podstawowy to jest praktyczne, niemalże pełne zniesienie głosowania jednomyślnego, a więc prawa weta, tego fundamentu, który stwarzał sytuację, w której państwa Unii Europejskiej, chociaż oddawały wiele uprawnień Unii, to jednak pozostawały państwami suwerennymi, bo to aż w 67 wypadkach pozostaje tylko jedna w gruncie rzeczy ważna sprawa, czyli rozszerzenie Unii Europejskiej. To z resztą jest potrzebne z punktu widzenia tych głównych promotorów, bo tam zawsze można na przykład nie bezpośrednio, ale per procura przez jakieś państwo powstrzymać tego rodzaju rozszerzenie, jeżeli się tym dwóm najważniejszym państwom, czyli Niemcom i Francji to nie podoba, stąd zachowanie. Pozostałe sprawy, dwie czy trzy, gdzie to zostało zachowane, nie mają większego znaczenia. I to jest zmiana o charakterze zupełnie fundamentalnym i to fundamentalnym nie w tym sensie, że to się odnosi do Unii, bo się odnosi do Unii, ale to się odnosi do statusu państw, statusu członków Unii Europejskiej, chociaż oczywiście odnosi się w sposób niejednakowy, dalece niejednakowy, radykalnie niejednakowy. Zamiast głosowania jednomyślnego są trzy różne nowe formy głosowania, przy czym są one do siebie w gruncie rzeczy stosunkowo podobne i zawsze można powiedzieć, że przynajmniej w 99 procentach przypadków Niemcy i Francja będą mogły uzyskać tutaj wystarczającą większość. I to jest tutaj najbardziej podstawowe, bo chodzi zawsze o 50% ludności i większość państw. Każdy, kto zna praktyki Unii Europejskiej, no i wie, ile ludności mają Niemcy i Francja razem, to jest około 130 milionów. Ile ludności ma Unia, w tej chwili przeszło koło zdaje się 440 milionów to wie, że bez żadnego kłopotu te dwa państwa, a nawet np. Niemcy same, są w stanie taką większość uzyskać. I to jest istota tego przedsięwzięcia, to jest istota hegemonii, która jest w ten sposób budowana. Takich hegemonii, o której jeszcze będę tutaj mówił. Druga zmiana zasadnicza to przeniesienie dwóch dziedzin, w gruncie rzeczy do siebie zbliżonych, do uprawnień samodzielnych Unii Europejskiej, to jest sprawa klimatu, różnorodności biologicznej i traktowana jako oddzielna sprawa, sprawa rokowań w tej kwestii. Przedtem to były kompetencje dzielone, a teraz będą to kompetencje wyłączne. No jakie znaczenie dzisiaj ma sprawa klimatu dla rozwoju gospodarczego, dla wszelkiego rodzaju kwestii ekonomicznych, ale nie tylko ekonomicznych różnych państw, każdego właściwie państwa, to chyba państwo sobie z tego zdają sprawę. „Teren zamieszkały przez Polaków”Ale może jeszcze ważniejsze jest przeniesienie ośmiu dziedzin do uprawnień dzielonych. Przy czym tutaj trzeba wiedzieć jedną rzecz. Otóż uprawnienia dzielone, zgodnie z artykułem drugim, punkt drugi traktatu o funkcjonowanie Unii Europejskiej mają taki charakter iż Unia Europejska może je wykonywać nawet w pełni, a to co zostaje państwu, które jest przedmiotem tych działań Unii Europejskiej, to może być coś, co się zaczyna od zera, o czym przed chwilą powiedziałem, bo może przejąć w pełni, a może być to troszkę, a może być to też wszystko. Czyli krótko mówiąc, jeśli chodzi o te kwestie, to jedne państwa mogą się znaleźć w takiej sytuacji, że w ogóle się nie interweniuje w tych bardzo, bardzo ważnych, zaraz je wymienię, sprawy, a inne mogą być całkowicie pozbawione tutaj jakiejkolwiek samodzielności. I to jest, można powiedzieć, bardzo ważny element. Bo jakie to są proszę państwa sprawy? Sprawy zagraniczne, sprawy obrony, sprawy bezpieczeństwa zewnętrznego, ochrony ludności, czyli ochrony obrony cywilnej i sprawy ochrony granic Unii Europejskiej, no w wypadku Polski no to cała nasza wschodnia granica i część północnej, a także kawałeczek południowej, to są właśnie tego rodzaju granice. Wszystkie te granice, które można powiedzieć, są granicami niebezpiecznymi, granicami sporu. I tutaj na podstawie tych przepisów na przykład to wszystko, co dzieje się na granicy z Białorusią, może być przejęte nawet w 100 procentach przez Unię Europejską, a dla naszej części Europy to oznacza, że praktycznie przez Niemcy. Więc zdajecie sobie państwo sprawę, że to być może jest równie ważne jak to zniesienie jednomyślności. To jest praktyczne doprowadzenie do tego, że państwo, takie jak Polska, może w praktyce zmienić się w teren zamieszkały przez Polaków, ale rządzony z zewnątrz. Nie ma, gdyby to przyjęto, żadnych przeszkód. Są, żeby tak zrobić. Są jeszcze inne elementy zmiany, jeżeli chodzi o kierownictwo Unii Europejskiej, to przede wszystkim przy jego powołaniu zasadnicze znaczenie będzie miał Parlament Europejski, dziś to jest takie znaczenie, które polega na zatwierdzaniu, a przy tej konstrukcji, inicjatywa będzie wychodziła od Unii Europejskiej, czyli kandydat na przewodniczącego i następnie, to może być przyjęte przez Radę Europy, która zaczyna funkcjonować, jakby drugi szczebel, jakby jako Senat. I później znów wraca. Czyli krótko mówiąc, ostateczne decyzje w tej sprawie podejmuje Parlament Europejski, chociaż nie bez pewnego znaczenia także Rady Europejskiej, czyli państw członkowskich. I znów każdy, kto się orientuje w sytuacji w Unii wie, na czyją rzecz, w gruncie rzeczy, tego rodzaju rozwiązanie będzie działało. Jest zupełnie nowa konstrukcja, jeżeli chodzi o podejmowanie decyzji w sprawie artykułu siódmego, ale to już się mieści w tych zmianach, o których mówiłem. Dyscyplinowanie państw i komisarzyNatomiast tutaj otrzymuje także dodatkowo uprawnienie inicjatywy Parlament Europejski, artykuł siódmy, to jest to naruszenie praworządności, to ten kij, którym się posługują wobec Polski. Do procedury, jeżeli jest to z inicjatywy, bo to może być tak, że z inicjatywy 1/3 państw. Jeżeli to jest z inicjatywy Parlamentu Europejskiego, to wchodzi także TSUE. Krótko mówiąc, można nieporównanie łatwiej niż teraz, bo tu była potrzebna jednomyślność, tylko, że państwo zainteresowane nie głosowało, można uzyskać skazanie. I co więcej? O ile przedtem kary były różne, ale sięgały do pozbawienia prawa głosowania, to tym razem kary są ekonomiczne i to jest jako obligatoryjne ujęte, czyli krótko mówiąc, ten terror przy pomocy pieniędzy może być stosowanym, i do tego jeszcze sekretarze, bo to już nie będą komisarze, tylko sekretarze, będzie ich piętnastu, czyli nie każde państwo będzie miało takiego sekretarza. Mogą być odwoływani przez Parlamentu Europejski dotychczas Parlament Europejski mógł odwoływać tylko całość Rady, czyli przewodniczącego co oznaczało całość Rady. Teraz będzie można w ten sposób dyscyplinować także komisarzy. Czyli jak to wszystko wziąć pod uwagę to trzymanie, proszę wybaczyć użycie takiego potocznego określenia, trzymanie za twarz państw Unii Europejskiej, tych nie dominujących, no będzie można powiedzieć, całkowicie zapewnione na różnych płaszczyznach, różnymi metodami. I oczywiście można by jeszcze te zmiany, których jest wiele, powtarzam łącznie 267, tu jeszcze opisywać, ale wydaje mi się, że te najważniejsze, stanowiące o istocie tego wszystkiego, tego całego działania, tutaj państwu przedłożyłem. Teraz pytanie o źródła. Oczywiście można się cofać bardzo blisko wstecz właśnie do Konstytucji Europejskiej, bo taka jedna próba odrzucona przez referenda we Francji i w Holandii w 2005 roku była już podejmowana. Ale tak naprawdę trzeba tutaj sięgnąć dalej do historii. A przede wszystkim do historii tych dwóch krajów, które w ten sposób chcą sobie zapewnić pełną dominację. Przy czym ta dominacja niewątpliwie będzie podzielona geograficznie. Stare niemieckie plany na EuropęNasza część Europy przypadnie Niemcom, ta bardziej południowa część Europy, Francji. Obydwa te kraje swoich dziejach miały tendencje do tworzenia sytuacji, w której będą dominowały w Europie. I obydwu, w różnych fazach historii to się udawało. No dzieje Cesarstwa Niemieckiego, choć skomplikowane, z czasem sprowadzone do dziejów jednej dynastii, czyli Habsburgów. Na to wskazują dzieje Francji, która w pewnym momencie też uzyskała dominację, taką oczywistą dominację w Europie. Też na to wskazują Francję, odzyskiwała to z resztą nie jeden raz, nie jeden raz uzyskiwały to Niemcy. Ale nas najbardziej interesuje okres po zjednoczeniu Niemiec, bo jednak ten rozpad Niemiec na, w pewnym momencie trzysta kilkadziesiąt, a później już tylko z naszym, mniejszą ilość państw i państewek, troszkę te tendencje w praktyce osłabiał, ale zjednoczenie Niemiec przez Bismarcka doprowadziło do bardzo mocnego wzmocnienia tej tendencji. Ona miała różne odmiany, ale znakomicie została opisana w książce Środkowa Europa, Mitteleuropa, wydanej w 1915 roku przez niejakiego Naumanna, pastora, jednocześnie politologa w dzisiejszym języku, bo wtedy takiego słowa nie używano. Można powiedzieć ówczesnym rozumieniu filozofem. Otóż on tam postulował, by po zwycięskiej wojnie stworzyć w środku Europy szereg małych państw, w tym także Polskę, chociaż Polski wtedy na mapach Europy nie było. W wymiarach prawdopodobnie Królestwa Kongresowego, ale należy wziąć pod uwagę to, co Niemcy chcieli zrobić już w czasach, kiedy istniała ta formalnie niepodległa Polska, mówię o deklaracji dwóch cesarzy z 1916 roku, czyli chcieli jeszcze ograbić Królestwo Polskie z kilkudziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych, a liczyło w całości 126-128 tysięcy, a według innych obliczeń 119tysięcy kilometrów kwadratowych to prawdopodobnie by chodziło właśnie o tą mniejszą powierzchnię. To było państwo, które by oczywiście było w pełni uzależnione od Niemiec, mogłoby się rozwijać gospodarczo, ale przy takiej zasadzie, że zawsze musi być w odpowiedniej odległości jeżeli chodzi o poziom gospodarczy od Niemiec. I ta idea, proszę państwa, została zarzucona przez Hitlera, no zamiast pewnego politycznego, bardzo wrogiego wobec narodu w tej części Europy, Europy Środkowej, ale jednak przemyślanego planu. Przyszło szaleństwo, zupełne szaleństwo i straszliwa, klęska, ale to szybko wróciło, bo my w Polsce, i o tym też chciałem kilka słów powiedzieć, mamy coś takiego, jak bajkę o dobrych Niemcach, i niestety bardzo wielu Polaków w tą bajkę wierzy. Mówię o tych Niemczech po wojnie. Abolicja, amnezja i współpraca z RosjąOtóż ja przypomnę takie elementarne fakty. Adenauer, który niekiedy uchodzi za niemalże świętego, stworzył państwo, w którym panowała zasada całkowitej w istocie abolicji, to troszkę podważono, ale bardzo niewiele, minimalnie na początku lat sześćdziesiątych procesy oświęcimskie wobec zbrodniarzy hitlerowskich, oni nie tylko tam mogli spokojnie żyć, oni mogli robić kariery, w tym także kariery polityczne. No może ci najstarsi spośród nas pamiętają takie nazwiska jak Globke, Oberlander, ale pomiędzy innymi twórcy ustaw norymberskich, czyli tych, które były podstawą prześladowania Żydów, ale nawet to nie przeszkadzało. Chociaż o Holokauście jakoś tam wspominano, natomiast jeżeli chodzi o zbrodnie wobec Polaków, innych narodów tej części Europy, to była też sfera całkowitej amnezji, to była abolicja i amnezja. I to obok innych elementów, jak nieuznawanie Polskich granic zachodnich, bardzo twarde, chociaż Adenauer doskonale wiedział, że nie odzyska tych ziem, bo to zostało mu przekazane już gdzieś w pięćdziesiątym drugim czy początkach pięćdziesiątego trzeciego roku przez Amerykanów i Anglików. Dlaczego, w jakich to było okolicznościach, to już nie chcę się nad tym nad tym rozwodzić, bo mówiłbym zbyt długo, ale wtedy liczono na to, że się uda odepchnąć nieco Rosję z tych ziem, która sobie podporządkowało, była tak zwana doktryna odepchnięcia i w ramach tej doktryny Adenauer otrzymał tajnie pismo, że nie może liczyć na to, że zostaną zmienione granice, ale mimo wszystko przez cały czas to pod podtrzymywano były te ziomkostwa, te wszystkie szaleństwa, te mapy, gdzie to były tereny pod tymczasową administracją Polską. To jest ten pierwszy święty. Później mieliśmy Erharda, tego twórcę cudu gospodarczego niemieckiego, krótkotrwały kanclerz, ale miał takie wypowiedzi jak to, że myśmy zrobili z Polaków ludzi, bo nauczyliśmy ich pracować, czyli Polacy tak z natury rzeczy ludźmi nie są. To jest bardzo charakterystyczne. Pominę już Brandta, chociaż on rozpoczął politykę wschodnią, która miała niewątpliwie tą dalszą perspektywę, starą bismarkowską perspektywę współpracy z Rosją dla dominacji w Europie, a w szczególności w tej części Europy. Centralizacja UE w niemieckiej umowie koalicyjnejI wreszcie, proszę państwa, inny, no według niektórych niemalże święty ostatni człowiek, który pamiętał jeszcze wojnę i w związku z tym miał inny stosunek do państw takich jak Polska etc. Jeszcze w nim tkwił jakiś taki moralny imperatyw, żeby pomagać. Szanowni Państwo, jak Niemcy przyjęły odzyskanie niepodległości w osiemdziesiątym dziewiątym roku przez Polskę. Po pierwsze, nie chciały uznać Polskich granic i to na poważnie, to można przeczytać pamiętniki Kohla, zostały do tego zmuszone przez Amerykanów i Anglików, no po części też Francuzów, na zasadzie chcecie zjednoczenia, musicie uznać granice. I to doprowadziło do ich uznania, i to jest sprawa pierwsza. Sprawa druga, nie chciał, kiedy już musiał uznać te granice, żeby takie państwa jak Polska, Czechy, Węgry, weszły do NATO. Uważał, że to będzie zbyt prowokacyjne wobec Rosji. I to wszystko składało się na polityka, która w gruncie rzeczy była kontynuacją tamtych planów. Tamtych planów, których wtedy się nie udawało, nie można było jeszcze proponować, tak zupełnie wprost, jak to dzisiaj kanclerz Scholz robi, ale które były, przybierały różny charakter. Był plan podzielenia Europy na regiony, taki bardzo mocno przez Kohla forsowany. Sam byłem przedmiotem nacisków, także i ze strony samego Kohla w tej sprawie. Były plany tworzenia tych międzynarodowych regionów, one formalnie istnieją, ale dzisiaj nie mają większego znaczenia, a wtedy miały być w istocie podstawą konstrukcji Europy. Wszystko to miało sprowadzać się do tego, żeby państwo Polskie jako takie w gruncie rzeczy nie istniało. I dzisiaj mamy taki moment, w którym to wszystko już zaczyna funkcjonować zupełnie wprost. Jeśli chodzi o Niemcy to, bo Francję w tej chwili pominę, to dla nas jest mniej istotne. To sprawa tej zmiany traktatów jest w umowie koalicyjnej zawarta. Oczywiście Polaków wprowadzano w błąd. Ja tutaj się rozglądam na ministra spraw zagranicznych. Pan minister spraw zagranicznych, pan profesor może przecież potwierdzić, że pani Baerbock wprowadzała go w błąd. Pytana o te sprawy, mówiła, że to sprawa wielu, wielu lat, a przecież musiała wiedzieć, że to sprawa, którą oni już będą próbowali załatwić bardzo, bardzo szybko. To wprowadzanie w błąd jest z resztą dla nich bardzo, bardzo charakterystyczne. Polsce grozi utrata niepodległościA jak to miało wyglądać, to państwo już wiecie, bo mówiłem o tym. Czyli krótko mówiąc, mamy w gruncie rzeczy taką sytuację, którą naprawdę bez przesady można określić. Tak. Historycy wraz z biegiem czasu określają naszą niepodległość z lat 1918-1939 jako incydent, bo w skali historycznej dwadzieścia lat i kilka miesięcy to jest incydent. To tym razem to trwa załóżmy, że 34 lata, to jest uproszczenie, bo w osiemdziesiątym dziewiątym roku myśmy tak naprawdę niepodległości jeszcze nie odzyskali. Ten proces trwał przynajmniej jeszcze około dwóch lat. Początkowo było coś w rodzaju finlandyzacji. Ale no już weźmy ten osiemdziesiąty dziewiąty rok to jest 34 lata, no to jeszcze trochę będzie trwało, czyli 35 czy 36. I to będzie kolejny z punktu widzenia historii incydent, bo po tym traktacie, jeżeli on wejdzie, Polska nie będzie już w żadnym wypadku krajem niepodległym, suwerennym i w ogóle nie będzie państwem Jeszcze raz powtarzam, to będzie teren zamieszkiwania Polaków zarządzany z zewnątrz. Tak to będzie wyglądało. I teraz jest takie pytanie, czy my mamy prawo się na to zgodzić? (Zebrani odpowiadają „Nie” – red.) No właśnie, ale jeżeli nie mamy się prawa na to zgodzić, jeżeli musimy z tym walczyć, to musimy tą walkę podjąć bardzo szybko, energicznie i z takim głębokim przekonaniem, że damy radę, że zwyciężymy. Szanowni Państwo, trzeba już dzisiaj mówić o konkretach. Każda wielka akcja to musi być wielka i pewnie wieloletnia akcja, musi się od czegoś zacząć. Musi mieć pewien moment startu, można powiedzieć zapłonu. My chcemy, by w styczniu odbyła się w Warszawie konferencja wszystkich sił patriotycznych, ale nawet takich, które no są patriotyczne w takim szerszym tego słowa znaczeniu, po prostu rozumieją, że to, co się stanie, będzie dla Polski szkodliwe pod każdym względem i to niezależnie od tego, czy patrzeć na interes narodu jako całości czy na interes poszczególnych grup społecznych, czy na interes poszczególnych regionów, czy wreszcie szanowni państwo na interes zwykłych Polaków. To się Berlinowi nie podobaBo Polska w ciągu ostatnich lat, no wielu już lat, szła ciągle do przodu, mogłaby, przy dobrych rządach, takich jak te nasze przez osiem lat, no nie były doskonałe, ale były dobre i to można udowodnić przy pomocy liczb, przy pomocy liczb, które podają nie nasze jakieś organizacje czy organy, a organy międzynarodowe, organizacje międzynarodowe. Mogło być lepiej, ale i tak nadrobiliśmy ogromną część różnicy między nami a zachodnią Europą. I to nie jest proces, który się podoba w Berlinie, bo tutaj głównie o Berlinie trzeba mówić. Otóż ten proces, bądźcie państwo pewni, zostanie zatrzymany, zostanie zatrzymany proszę państwa, nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Choćby jedna sprawa, której jeszcze nie wymieniłem, bo czekałem na ten moment. Przymusowe euro proszę państwa, przymusowe euro. Przymusowe euro oznacza spadek stopy życiowej i oznacza to co w Słowacji. Słowacja była kiedyś przed Polską i też doganiała Unię Europejską i zaczęła się w tym procesie cofać. Cofać wyraźnie. Jest dzisiaj wyraźnie za Polską i dalej od przeciętnej Unii Europejskiej niż była przedtem. To są skutki przyjmowania euro, a to ma być nam narzucone i oczywiście to jest tak, że utrata całkowitej suwerenności znaczy jakiejkolwiek suwerenności, jeżeli chodzi o politykę gospodarczą, politykę finansową. To choćby tylko z tego względu będziemy mieli straty, które będą dotyczyły pana Kowalskiego i będą dotyczyły narodu Polskiego i wszystkiego tego, co jest między jednostką a narodem, wszystkich tych grup społecznych, począwszy od rodziny, grupy regionalne, zawodowe. Poza garstką ludzi, takich na przykład, którzy zarobią na zmianie złotówki na euro, bo będą przedtem, przed innymi, mieli wiadomość o tym, jaki będzie kurs. Na tym można łatwo zarobić. Tak z resztą było w Słowacji i tak będzie w Polsce jeżeli do tego dopuścimy. To będą szanowni państwo straty dla wszystkich i Polacy muszą sobie z tego zdać sprawę, muszą sobie to uświadomić, bo u nas niestety nie brakuje ludzi, którzy mówią, no cóż, jak tu Niemcy przyjdą, to oni są tacy porządni, zorganizowani. Nie proszę państwa, pamiętajcie, że przyspieszenie tego wszystkiego wynika z tego, że te dwa kraje, które są głównie zainteresowane w tym całym przedsięwzięciu, dzisiaj słabną, słabną Niemcy i słabnie Francja, i w ten sposób chcą się ratować, w ten sposób chcą sobie z nas stworzyć, jak to mówiłem już przeszło 20 lat temu w Parlamencie, szczudła. Otóż nie możemy na to się zgodzić. Powtarzam, to trzeba ciągle powtarzać. Von der Leyen: Wrócisz tu jako premierMożna by oczywiście przytaczać tutaj mnóstwo przykładów, ale weźmy taki jeden, zupełnie ewidentny. Ja słyszałem nie tak dawno, to było opowiadanie jednej ze znajomych, o tym, jak taksówkarz, z którym jechała, którego próbowała jakby wprowadzić w te sprawy, mówił, no cóż mnie to tam obchodzi, żeby, mówi, syn żył w kraju o czystym powietrzu. Szanowni Państwo. Może znacie ten problem, który dzisiaj występuje w Polsce? Problem wwożenia tutaj śmieci i to w ilościach po dziesiątkach tysięcy ton za jednym razem, z Niemiec do Polski i odmowę Niemiec wbrew prawu europejskiemu, żeby te śmieci stąd zabierać. Co sądzicie, że jak oni będą tu mieli nieporównanie więcej władzy niż przedtem, właściwie pełną władzę, to nie będą tego robić na nieporównanie wielką skalę? Oczywiście, że będą. Tylko bardzo głupi ludzie, przepraszam, że tak mówię, ale bardzo głupi ludzie mogą wierzyć, że będzie inaczej. Polska będzie zatruta, terroryzowana przez mafie śmieciowe i inne mafie. Taką przyszłość nam tutaj gotują i taką przyszłość gotuje nam tutaj ten rząd, który został zamontowany z Tuskiem na czele po to właśnie, żeby to przeprowadzić. Tak proszę państwa, ja użyłem określenia, już użyłem trybu dokonanego, ale szanowni państwo to jest plan, który oni chcą zrealizować jaki jest do tego stosunek tych sojuszników? Nie wiem, nie wiem na ile sobie oni z tego zdają sprawę, ale o to chodzi. Dlatego Pani Von der Leyen mówiła do Tuska, że wrócisz tu jako premier, Polski premier. To jest ten cel, o to chodzi. I to spotkanie w Warszawie, mam nadzieję, że spotkanie bardzo wielu środowisk ma być początkiem wielkiej akcji, wielkiej akcji w różnych dziedzinach. Ma być początkiem też zastosowania przez nas najnowocześniejszej techniki po to, żeby skomunikować ze sobą możliwie dużą część społeczeństwa, a szczególnie tych, którzy będą inicjatorami, moderatorami, różnego rodzaju działań, które będziemy musieli prowadzić. Będziemy w tym kierunku konsekwentnie szli. Będziemy szli ku wielkiej akcji społecznej, ku powiedzeniu, wyraźnemu powiedzeniu, nie tylko tutaj Polsce, ale w Europie, że nasz kraj na to się nie zgodzi, nie zgodzi się pod żadnym warunkiem. Zmiana konstytucji? „Mamy tutaj moc blokującą”Już dziś o tą walczyłem. Przepraszam, no ja wspomagam tą walkę tylko, a walczy pan premier. Walczymy o to, by ten rząd jednak nie powstał. To przemówienie jest skierowane także do tych potencjalnych, czy już nawet, no zawarto porozumienie, realnych sojuszników Platformy Obywatelskiej. Bo jeżeli chodzi o tą partię, no to chyba nikt z nas nie ma żadnych złudzeń, że to jest niemiecka partia. Ale niezależnie od tego, czy to będzie skuteczne, czy też nie, to ta wielka akcja musi być prowadzona. Będą jej się zaciekle przeciwstawiać różnymi sposobami. Będą oszukiwać społeczeństwo. Najpierw, jak już mówiłem, pewnie w ten sposób, jak to już robią, że tak naprawdę nic nie grozi, że to bajka. No zdołali już nawet przedstawicieli Konfederacji przekonać do tego, by mówili, że no, to jeszcze tyle rokowań, za 2 lata. Proszę państwa, te rokowania zostaną sfinalizowane na tej konferencji. Tam wymaga się jednomyślności. No gdyby tam był nasz rząd, rząd Mateusza Morawieckiego to przecież nie ma wątpliwości, że by nie uzyskali tej jednomyślności. Natomiast jeżeli tam będzie rząd Tuska, no to oni tą jednomyślność uzyskają. Później jest ratyfikacja. Zgodnie z prawem musi to przejść przez Parlament, nie wystarczy referendum, z tego względu, że przecież wprowadzenie tych przepisów oznacza daleko idącą zmianę konstytucji, a konstytucji nie można zmieniać referendum. Czyli zgodnie z prawem my mamy tutaj moc blokującą, ale pamiętajcie, że „per fas et nefas”, z prawem, albo i bez prawa, czy przeciw prawu, to jest ich zasada, i taką zasadę będą stosowali, taką zasadę będą stosowali. Będą stosowali także różne inne metody, ale nasza odpowiedź jest taka, jak się walczy o niepodległość ojczyzny, to każda cena jest do zapłacenia. I w wymiarze szerszym, i wymiarze osobistym. Pamiętajcie państwo, że cierpieć czy nawet umierać za ojczyznę, to rzecz piękna i my musimy to mieć w sercu po to, żeby zwyciężyć. Dziękuję bardzo.