„Jest wielu, którzy chcą wykorzystać tę głupotę”. Szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta Marcin Przydacz powiedział, że trzeba pomagać uciekinierom wojennym, a nie wszystkim, którzy chcą przekroczyć polską granicę. Gość TVP Info zauważył, że migracja nie bierze się znikąd, a granice trzeba chronić.– Jest wielu, którzy chcą wykorzystać tę głupotę, czasami niektórych działaczy po naszej stronie, uważając, że szantażem emocjonalnym, moralnym można wykorzystać tę sytuację do nielegalnego przekraczania naszej granicy. Granice są od tego, żeby je chronić. Jeżeli ktoś jest realnym uchodźcą, może złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, o azyl i wtedy będzie funkcjonował zupełnie na innych zasadach – wyjaśnił Marcin Przydacz.Wczoraj, przy sprzeciwie Polski i Węgier, ministrowie spraw wewnętrznych krajów unijnych przyjęli zapisy paktu migracyjnego. Zapisano w nim zasadę warunkowości – albo kraje zgodzą się na relokację migrantów docierających na południe Europy przez Morze Śródziemne, albo będą płacić ok. 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Polska krytykuje ten zapis i domaga się, by tą kwestią zajęli się przywódcy unijnych krajów na szczycie, bo tam decyzje podejmowane są jednomyślnie.Turów: „Trzeba widzieć w tym grę polityczną”Prezydencki minister odniósł się też do wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie kopalni Turów. Marcin Przydacz przyznał, że dziwi go postawa WSA, który badając sprawę kopalni, nie wziął pod uwagę bezpieczeństwa energetycznego, a Turów jest przecież jego bardzo ważnym elementem.– Tego typu działanie rzeczywiście zagraża w jakimś sensie destabilizacji systemu elektroenergetycznego nie tylko w Polsce, ale także i szerzej. Przecież takie same kopalnie albo bardzo podobne elektrownie są wokół, po jednej i po drugiej stronie granicy. Pytanie, dlaczego tylko ta jedna, bo po polskiej stronie jest tylko jedna (po stronie niemieckiej i czeskiej jest klika), najbardziej wpływa rzekomo negatywnie? Trzeba oczywiście widzieć w tym grę polityczną – powiedział minister.Postanowienie nakazujące wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów zostało wydane przez WSA 31 maja, rząd miał kilka dni na odwołanie się. Wcześniej polskie władze ogłosiły, że nie wykonają decyzji wydanej przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Wnioskodawcami było niemieckie miasto Żytawa, czeski i niemiecki oddział Greenpeace oraz Fundacja Frank Bold.#wieszwiecejPolub nasDziś minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że do Naczelnego Sądu Administracyjnego zostało wysłane zażalenie na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego dotyczące kopalni Turów.