My, Polacy, nie możemy się dać nabrać tym co w ostatnich miesiącach przebierają się w biało-czerwone. Od kilku dni moi znajomi i krewni płaczą. Oglądają filmy i zdjęcia z Apokalipsy. Cierpiących ludzi, skrzywdzone zwierzęta, opowieści o złym losie. Ale warto pamiętać, kto się niegdyś nominalnie polskiej władzy kazał układać z rosyjską władzą. Byłem dzieciakiem, gdy zakłócił nam życie Czarnobyl. Jod przyjąłem wcześnie bo chrzestna nasłuchiwała zachodnich stacji i była pielęgniarką. Nie była spanikowana, całe życie przeżyła w tamtym systemie, podziwiam ją do dziś za tamtą zasadniczość i refleks. Powiedziała Rodzicom: „jest komunikat ze Szwecji, przywieźcie Krzysia, my już mamy jod; to są Ruscy”. Zostawmy na boku historie, czy pomogło, czy nie. Czasem mam wrażenie, że komuchy, te stare, był rozsądniejsze niż liberałowie.Za PRL nikt nie miał złudzeń wobec Sowietów. Alarm z miejsca zadziałał. Chrzestna już czekała. I Wujek Tadek, który do dziś jest pamiętany w miejscowości na B. w Wielkopolsce. To był inny świat. Rodziny za PRL miały serce. Rzadko które – auta. Wujek miał szturmówkę, którą rzucił w kąt, jak mnie zobaczył. „Bierzemy Krzysia. „K..., Ruscy”.To był chyba koniec „najlepszego ustroju”. Nikt już nie wierzył w realny socjalizm. Nikt już nie wierzył, że to może być lepszy świat. Ludzie rzucili szturmówki. Byli zmęczeni i zniechęceni. Jak za późnej Platformy.I dziś, choć to wielu boli, coraz trudniej wierzyć w UE. Wielu wierzyło w tę opowieść. W to marzenie. W tę historię. Miało nadzieję, cichą, jak całe moje pokolenie, że UE dam nam tylko i jedynie życie. Że da szansę tym, co pojechali do Irlandii, Niemiec, Holandii. Że odetchną ci co w Niderlandach, Saksonii, Belgii.Ale prawda jest taka, że moi znajomi i znajome coraz bardziej gniewają się na Unię. A może ściślej – opowieść liberalnych elit o Polsce.Bo Unia ma plusy i minusy.Unia, w tym Polska, to jest Europa minus Rosja. Mogły się nam przydarzyć lepsze rzeczy, ktoś powie. Ale niewiele lepszych.Polacy i Polki, ze zwykłych ulic i miast, miasteczek i ze wsi, już wiedzą, że nie trzeba się zaharowywać. Że nie musimy być niewolnikami. Dziadkowie moich znajomych z Wielkopolski dziś prychają, gdy słyszą o robotach w Niemczech. I to nie jest żart. To jest Polska inna niż za PO, gdy trzeba było wyjeżdżać i harować, żeby coś zarobić, uwierzyć we własne życie. Polacy i Polski są u siebie. Wciąż za małe stawki? Za chwilę będzie tutaj lepiej niż na południu Europy. I to dopiero zaboli tuskoidów.Zacząłem od Ukrainy. Od tych strasznych obrazów zalanych wsi i miast. Tak przerażających, że nie do uwierzenia. Tak niewiarygodnych jak Merkel, Tusk i Putin na zdjęciach w uśmiechu. Powiecie, że to nie ma nic wspólnego. Ale to nieprawda.Znów możemy być niewolnikami. Możemy być jak nasi dziadkowie i babcie. Ten straszny, zły świat znów mógłby być naszą częścią. Nie dlatego, że PiS rządzi. Bynajmniej. Tylko i wyłącznie dlatego, że zachodnie elity – metodą salami – sprzedałyby nas Moskwie. Wiem, że część z was to nie wierzy. Wiem, że część z was ma inne wyobrażenia o świecie. Tylko że boleśnie nieprawdziwe.Bo prawdziwe są takie, że były rozbiory. Pierwsze, drugie, trzecie, czwarte. Że Polska była umowna, nie tylko politycznie. Że można było zabijać nas masami, rujnować tak jak dziś Ukrainę. I targowickie elity się na to godziły, tłumacząc to sobie lepiej lub gorzej. Sprytniej lub głupiej. „Odpolaczając” i naród i państw.Ukraina dziś to droga na skróty dla Rosji. Zobaczyliśmy to właśnie – przerażające obrazy zatopionych miast. Wydaje się nam, że to daleko. Ale oni zrobiliby to również tutaj. Świat by może zakrzyczał i się oburzył. Ale nie tak głośno, jak się nam wydaje.A z pewnością nie liczyłbym na tych, którzy kupili po taniości w latach 90. nasze fabryki, za zgodą liberałów. Nie liczyłbym na tych, którzy w III PR kupowali naszą telekomunikację za zgodą liberalnych elit. Nie liczyłbym na tych, którzy kupowali nasz przemysł komputerowy we Wrocławiu, żeby go zrównać z ziemią. Pewnie by się powzruszali. I uruchomili akcję charytatywną. Po niemiecku, angielsku, francusku. Pewnie też po chińsku.My, Polacy, nie możemy się dać nabrać tym, co w ostatnich miesiącach przebierają się w biało-czerwone. Nawet nie chodzi o to, że nie znają polskiego hymnu. Oni naprawdę myślą w brukselskim języku. I w godzinie próby to nas naprawdę zaboli. I zatopi.