Dzicy lokatorzy z fałszywą umową o wynajem. 52-letni Brytyjczyk dowiedział się, że dzicy lokatorzy, tzw. okupas, zajęli jego wakacyjne mieszkanie w Manilvie koło Malagi. Natychmiast udał się samolotem do Hiszpanii; próbował otworzyć drzwi kluczem, ale zamki były zmienione. Dzwonił, ale nikt nie otwierał. Zauważył otwarte okno od strony balkonu i – myśląc, że nikogo nie ma – wszedł przez nie. W salonie zastał kilka nieznajomych osób. Gdy chciał odzyskać lokum, został pobity i trafił do szpitala. Zgodnie z zeznaniami złożonymi na policji po przybyciu do swojego wakacyjnego mieszkania Michael zażądał, aby obcy opuścili jego mieszkanie. Wtedy rzucili się na niego, brutalnie go pobili; m. in. roztrzaskali mu na głowie butelkę, a odłamkami szkła poranili po całym ciele.Michael uciekł i wezwał pomoc. Karetka pogotowia przewiozła go do szpitala. Zdjęcie zakrwawionego mężczyzny obiegło hiszpańskie sieci społecznościowe.Policji „okupas” przedstawili umowę o wynajem. Właściciel oświadczył, że dokument został sfałszowany. Czytaj także: Wszedł do cudzego mieszkania, zjadł gulasz i... położył się spać Policjanci wylegitymowali trzech Marokańczyków. Zatrzymali sześć osób w związku ze sprawą, ale wszyscy są już na wolności. Trzy osoby są podejrzane o pobicie. Trzy inne osoby znajdowały się w lokum sąsiadującym z mieszkaniem. Trwa dochodzenie w sprawie uszkodzenia ciała Brytyjczyka. Dotyczy popełnienia przestępstw związanych z kradzieżą mebli z mieszkania Brytyjczyka, z handlem narkotykami i oszustwami dotyczącymi energii elektrycznej.Po wyjściu ze szpitala 52-letni mężczyzna wrócił do Wielkiej Brytanii, aby zastanowić się, jak odzyskać własność. „Okupas” w poniedziałek wnieśli skargę przeciwko niemu o wtargnięcie do mieszkania bez zezwolenia i zainstalowali alarm. Zaniepokojenie właścicieli Michael planował przyjechać latem z całą rodziną do Manilvy, ale teraz mówi, że boi się, iż spotka „okupas” na ulicy. Sąsiedzi uważają, że za wszystkim stoi zorganizowaną grupa przestępcza. Spółdzielnia mieszkaniowa poradziła, by właściciele zainstalowali kamery i systemy alarmowe w celu ochrony własności. Zobacz także: Co trzecie dziecko w Hiszpanii ma rodzica obcokrajowcaSprawa wywołała duże zaniepokojenie wśród rezydentów zagranicznych, których domy wakacyjne stoją puste przez większość roku.Zgodnie z obowiązującym w Hiszpanii prawem właściciel ma 48 godzin na zorientowanie się, że ktoś włamał się do jego mieszkania lub lokalu i zajął je; wtedy jest możliwa szybka eksmisja bez potrzeby wyroku sądowego.Bezkarność dzikich lokatorów „To jednak tylko teoria, gdyż w praktyce dzicy lokatorzy wcześniej przygotowują do okazania policji faktury, np. rachunki za zamówienia na wynos z restauracji zrobione na dany adres, aby w ten sposób przekonać, że mieszkają tam od dawna” – wyjaśnia przewodniczący organizacji osób poszkodowanych przez dzikich lokatorów (ONAO) Tony Miranda. Czytaj także: W hotelu taniej niż w mieszkaniu – to też efekt pandemiiJak dodał, „taka sprawa nadaje się już do rozstrzygnięcia przez sąd, a to trwa bardzo długo, podczas gdy dzicy lokatorzy bezkarnie korzystają z mieszkania”.Paradoksalnie prawo odwołuje się do konstytucyjnie zagwarantowanej nienaruszalności mieszkania, chroniąc „okupas” i zmusza właścicieli do występowania na drogę sądową. Mimo wprowadzenia w 2018 r. ustawy o ekspresowej eksmisji w drodze procesu cywilnego w praktyce odzyskanie własności może trwać nawet dwa lata, w zależności m. in. od obłożenia sądów, zwykle przeciążonych i niewydolnych. W międzyczasie na właścicielu ciąży obowiązek płacenia za media.Zobacz także: Epidemia koronawirusa w Barcelonie. Hostel przyjmuje bezdomnychWedług Mirandy „komunizm” nie został przezwyciężony i brakuje odpowiedniej reakcji ruchów liberalnych.„Mamy do czynienia z kwestionowaniem prawa do własności prywatnej, ofiary tracą zaufanie do państwa prawa, a przy tym buduje się klientelę dla ruchów komunistycznych” – powiedział przewodniczący ONAO.Pozbywanie się nielegalnych mieszkańców z letnich kwater w miejscowościach turystycznych przeszło już ju szarej strefy. Powstają firmy zajmujące się wyrzucaniem okupas z zajętych przez nich mieszkań; są one określane jako antiokupas. W firmach tych pracują byli ochroniarze, wojskowi, bokserzy; wyrzucają dzikich lokatorów siłą, zastraszają. Są pozywani za swoje działania na granicy prawa.