„W tak ważnych sprawach powinna obowiązywać jednomyślność". Polska sprzeciwia się wprowadzeniu paktu migracyjnego. Będąc w Luksemburgu wiceszef MSWiA skrytykował pakt stwierdzając, że w „żaden sposób nie będzie zaakceptowany”. Bartosz Grodecki sprzeciwił się warunkowości zapisanej w pakcie przewidującej, że albo państwa zgodzą się na relokację migrantów z południa, albo będą musiały zapłacić około 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę. Ta sprawa jest głównym tematem spotkania ministrów spraw wewnętrznych unijnych krajów. Szwecja kierująca pracami Unii chce dziś porozumienia, Polska jest przeciwna. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji powiedział, że warunkowość w pakcie migracyjnym przekreśla nazywanie tego mechanizmu solidarnościowym. „Jeżeli za niewziętą osobę jest kara, czy kontrybucja finansowa, jakkolwiek by to nazwać, to w żaden sposób nie będzie zaakceptowane, u nas w kraju nie będzie na to przyzwolenia. Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić społeczeństwu, które przyjęło ponad milion uchodźców wojennych z Ukrainy, że teraz jak nie przyjmą kolejnych, to będą musieli zapłacić de facto z własnej kieszeni, bo przecież pieniądze budżetowe to są pieniądze obywateli” – powiedział wiceminister Grodecki. „Na dzisiaj ten mechanizm jest dla nas politycznie, ale też pragmatycznie, nie do zaakceptowania” – dodał.Podkreślił, że mechanizm solidarnościowy w ramach paktu migracyjnego nie może rodzić żadnych skutków finansowych dla krajów członkowskich. Zwrócił też uwagę, że mechanizm w obecnym kształcie nie będzie skuteczny, bo migranci nie będą wybierać Europy Środkowo-Wschodniej, ale będą przemieszczać się na Zachód. Ponadto zdaniem wiceszefa MSWiA w tak ważnych sprawach powinna obowiązywać jednomyślność i przepisy nie powinny być przyjmowane większością głosów. Bartosz Grodecki opowiedział się za przekazaniem tej spraw na szczyt unijny, by to przywódcy podjęli ostateczną decyzję. W maju komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson przedstawiła ambasadorom państw członkowskich propozycję reformy systemu azylowo-migracyjnego. To wznowienie dyskusji, która rozpoczęła się w 2015 roku wraz z kryzysem migracyjnym w UE. Wtedy część krajów nie chciała się zgodzić na obowiązkową relokację migrantów. W efekcie KE uruchomiła procedury naruszenia prawa unijnego wobec tych krajów, w tym m.in. Polski.Polskie źródła dyplomatyczne informowały wtedy, że komisarz Johansson zaproponowała de facto wprowadzenie mechanizmu przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. Jak dowiedziała się PAP, strona polska informowała, że konstrukcja propozycji nie zapewnia alternatywnych środków solidarnościowych dla relokacji, bo prowadzi do zobowiązania państw członkowskich do zapłaty 22 tys. euro za brak relokacji jednego migranta, co jest de facto karą.KE podała z kolei, że zaproponowała „system obowiązkowej solidarności", a państwa członkowskie „będą mogły decydować o środkach solidarnościowych". „Mogą one obejmować relokację, wsparcie finansowe i operacyjne. Ważne jest, aby państwa członkowskie potrzebujące wsparcia je otrzymały" – oświadczyła KE.