Szef PO najwyraźniej nie wierzy tłumaczeniom liderów Polski 2050 i PSL. Szef Platformy Obywatelskiej najwyraźniej nie wierzy tłumaczeniom liderów Polski 2050 i PSL na temat przyczyn, z powodu których nie wygłosili przemówień na marszu 4 czerwca w Warszawie. W środę Donald Tusk, pytany o to przez dziennikarzy, wyjaśnił, że wysłał Szymonowi Hołowni i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi „osobiste SMS-y”, ale... bez skutku. – Syćkim pasowało, 60 osób przemawiało tego dnia i każda się dostała – twierdzi lider PO. W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł marsz Donalda Tuska. Wzięli w nim udział liderzy PSL i Polski 2050 Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia, a także politycy Lewicy, m.in. Włodzimierz Czarzasty. Zmarginalizowani na marszu PO Głosu ani Hołownia, ani Kosiniak-Kamysz jednak nie zabrali. Oficjalna wersja mówi o tym, że nie udało im się dostać do mikrofonu z powodu tłumu ludzi. W tę narrację niespecjalnie wierzy nawet... Donald Tusk. – Ja przed marszem zaprosiłem SMS-em osobistym i Szymona Hołownię i Władysława Kosiniaka-Kamysza do zabrania głosu. Szymon Hołownia mi w tej sprawie nie odpowiedział, a Władysław Kosiniak odpowiedział: dobrze, dziękuję, będę – tłumaczył w środę, pytany o całe zamieszanie szef Platformy. Zobacz także: „Jestem człowiekiem sukcesu tysiąclecia”. Mimo to nie chcieli dłużej słuchać Wałęsy [WIDEO]Tusk: Nie chcę się czepiać, ale... Podkreślił, że liderzy PSL i Polski 2050 byli na marszu, a skoro „nie chcieli zabrać głosu, to nie ma przymusu”. – No nic na to nie poradzę, nie wiem. Umówiłem się w ten sam sposób z liderami Lewicy. Byli na marszu, zabrali głos i Włodzimierz Czarzasty, i Robert Biedroń; myślę, że postąpili tak... racjonalnie, ale nie chce się czepiać. Każdy ma prawo do zabrania głosu i każdy ma prawo milczeć – ocenił Tusk. Tusk nie wierzy tłumaczeniom Hołowni i Kosiniaka-Kamysza? Pytany, czy wierzy tłumaczeniom Hołowni i Kosiniaka-Kamysza, że nie dostali się na scenę z powodu tłumu uczestników, były premier zrobił sugestywną minę, w której niewiele było wiary dla zapewnień opozycyjnych „partnerów”. – Syćkim pasowało. No nie wiem, 60 osób przemawiało tego dnia, 60 osób i każda się dostała. Ale nie chcę komentować, bo wyjdzie, że się wyzłośliwiam. A mam jak najlepsze myśli o nich. Ale 4 czerwca wypatrywałem ich i stało się, jak się stało – podsumował Tusk. Zobacz także: Liderzy opozycji zmarginalizowani przez Tuska [WIDEO]