Sensacyjne rozstrzygnięcie. Po bardzo dobrej rundzie wiosennej awans Wisły Kraków do Ekstraklasy wydawał się formalnością. Piłkarze Białej Gwiazdy muszą jednak przełknąć gorzką pigułkę i jeszcze co najmniej rok przeczekać na zapleczu... W pierwszym barażowym starciu, u siebie, przy dopingu 24 tysięcy kibiców, Wisła przegrała sensacyjnie z Puszczą Niepołomice aż 1:4. Tego nikt się nie spodziewał. Wiślacy byli zdecydowanym faworytem nie tylko starcia z Puszczą, ale i kolejnego – niezależnie od rywala (o drugie miejsce w finale baraży powalczą Bruk-Bet Nieciecza i Stal Rzeszów). Na stadionie przy Reymonta 22 zebrało się ponad 20 tysięcy kibiców, a byłoby pewnie i pięć razy więcej, gdyby tylko mogli się gdzieś pomieścić. Ogłuszający doping, jeden z najdroższych składów w pierwszej lidze, olbrzymie środki zainwestowane przez właściciela, Jarosława Królewskiego, a na ławce rezerwowych wsparcie ze strony Jakuba Błaszczykowskiego... Wszystko to na nic.Wiślacy grali słabo, bez pomysłu, zwłaszcza w pierwszej połowie, w której stracili dwa pierwsze gole. Częściej byli przy piłce, częściej przebywali na połowie rywala, ale... co z tego? Goście z Niepołomic mądrze kontrowali, a gdy już atakowali, widać było w tym jakąś ideę. Wrzutki, mocne dośrodkowania i mocne nabiegnięcia w „szesnastkę” – tak to wymyślił trener Tomasz Tułacz, a jego piłkarze perfekcyjnie wyegzekwowali.W drugiej połowie, przy stanie 0:2, Puszcza długo dzielnie się broniła. Wiślacy trafili raz, na 10 minut przed końcem, dając nadzieję zgromadzonym przy Reymonta kibicom. Niestety, płonną. Goście dwa razy wykorzystali jeszcze błędy obrońców Białej Gwiazdy i boleśnie ich pokarali. Puszcza wygrała 4:1 i to ona zagra o Ekstraklasę. A Wisła? Pozostają tylko spuszczone głowy...